Generalnie nie rozumiem dlaczego ktokolwiek przekonawszy się o wygodzie kupowania książek i komiksów online miałby pod wpływem ustawy wrócić do pieszych wędrówek po słabo zaopatrzonych księgarniach.
Poza tym nie wierzę, że sieciowi giganci typu bonito/aros oddadzą teren walkowerem, pewnie ktoś wymyśli obejście ustawy na miarę inpostowych blaszek dociążających. Ale gdyby stało się najgorsze to dla mnie będzie to bodziec do zakończenia rozpasanego zbieractwa, które zaczęło już przybierać nieco utrudniające życie formy. Będę kontynuował nieliczne serie, skończy się kupowanie z ciekawości i na próbę, od wielkiego dzwonu może jakiś klasyczny integral od Ongrysa. W końcu będzie czas na czytanie zaległości. To jeśli chodzi o komiksy, bo na nowe książki stawiam zupełny szlaban. A za pół roku wydawcy będą skamleć o zniesienie ustawy, tak jak to się stało w Izraelu.