Przeczytawszy wczoraj "Flashpoint - Punkt Krytyczny" niestety muszę być, zgodnie z tytułem, krytyczny wobec niego. Nie uniknę również porównywania do animacji z 2013 roku. Pierwsze co się nasuwa to zbytni pośpiech w opowiadaniu historii. Moim zdaniem, na dobre wyszłoby temu komiksowi rozszerzenie objętości głównej mini-serii kosztem tie-in-ów (których jednak nie czytałem, nie będę się zatem wypowiadał na temat ich jakości). Podobnie jak w przypadku filmu Batman v Superman, niektóre wątki wydają się być zbędne np.
statek piracki Deathstroke'a
, akcja rwana, a przeskoki między tym co u Aquamana i Wonder Woman, co u Flasha z Batmanem, a co u Cyborga, są męczące. Wrażenie, że dana postać jest niepotrzebna w historii miałem również w przypadku np. Element Woman czy Ruchu Oporu pod wodzą Griftera. Nie ukrywam, że film animowany oceniam wyżej. Poprawiono niektóre elementy (
Deathstroke z Luthorem ma już więcej sensu
), film jest również zdecydowanie bardziej brutalny. Ginie więcej postaci i bardziej krwawo. I słusznie, skoro wojna Aquamana z Wonder Woman pochłonęła miliony ofiar, a także Flashpoint był przejściem ze starego uniwersum DC do New 52. Kryzys na Nieskończonych Ziemiach nie byłby tak oddziałujący na czytelnika, gdyby żadna z ikonicznych postaci nie zginęła przy próbie ratowania świata/światów na krawędzi zagłady.
To co w komiksie jest jedynie zasugerowane, w filmie pokazane dosłownie jak śmierć
czy śmierć
załogi statku Deathstroke'a
, rola Supermana, finałowe starcie, to są rzeczy które lepiej wypadły w filmie niż komiksie. Ogólnie, komiks, szczególnie ze sceną z matką Flash-a wywołuje w czytelniku wrażenie jakby cały świat Flashpoint był jedynie snem Flash-a. Tymczasem był koszmarną rzeczywistością i większa rola
w filmie, dosadnie to uświadamia. Krwawa ostateczna bitwa jest właściwym zwieńczeniem wydarzeń w Flashpoint i tego, do czego doprowadziło zachowanie wszystkich postaci. Które jednak w komiksie, będącym pierwowzorem filmu, nakreślone są ciekawie, ich design też mi się podobał. Zabrakło jednak pogłębienia ich rysu, a tie-in-ów w Polsce nie dostaniemy. Dodatkowym zarzutem jest sugerowana znajomość świata DC oraz innego komiksu Geoffa Johnsa, "Flash Rebirth", przed lekturą Flashpoint. Wprawdzie większości się dowiadujemy podczas lektury ale zachowanie bohaterów tak różne od ich oryginalnego rysu osobowości odpowiednio uderza dopiero gdy wiemy jak powinny się zachowywać w normalnej rzeczywistości. "Flash Rebirth" odkrywa również kto zabił
, co w Flashpoint jest powiedziane ale jak na taką informację, podane za sucho, a także pokazuje lepiej i rodzinę Flash-a widoczną na jednym z kadrów Flashpoint (Jay Garrick, Max Mercury, Barry Allen, Wally West, Jessie Quick etc.) i przede wszystkim relację Flash -
Professor Zoom/Reverse Flash
.
Podsumowując, nie jest to zły komiks, gdybym oceniał, w szkolnej skali dałbym 3/3+. Pomysł świetny, zabrakło jednak dopracowania szczegółów. Film jednak o wiele, wiele lepszy i zrobił na mnie większe wrażenie. Jakby DC, świadome niedociągnięć komiksu, poprawiło fabułę w animacji. Być może odbierałbym to jednak inaczej gdybym czytał najpierw komiks.
Co do rysunków, mi prace Andy'ego Kuberta się podobają, a rysownik i kolorystka Sandra Hope dobrze wykonali swoją pracę. Jest to jednak kwestia gustu.