Gdyby ktoś mnie spytał, jak chciała bym rysować, to wskazała bym palcem właśnie tego pana.
Czekałam na zapowiedzianą po polsku Abare kręcąc się i jęcząc, za każdym razem jak podawano do wiadomości opóźnienie (a trochę ich było), a potem przeżywając dni kiedy miała zostać mi dostarczona (i oczywiście wypadło to z piątku na poniedziałek, weekend, no żesz!). I chociaż jestem zachwycona, że została wydana, to nie jest moim ulubionym dziełem Nihei.
Pomarzyć o wydaniu na polskim rynku Blame! nikt mi nie zabroni. Jednak z uwagi na to że ma ona 10 tomów szanse są małe. Ponadto Nihei jest dość specyficznym rysownikiem, dziwne, architektoniczne twory, oszczędna mimika bohaterów i własny sposób prowadzenia fabuły (narracji) sprawia że nie trafia do każdego.
Ja mimo wszystko mam nadzieje na kolejne dzieła tego autora.
PS Abara dumnie stoi na półeczce obok Battle Angel Ality, która niestety już się rozpada T.T czas nie jest łaskawy dla żółtego papieru... i kleju..... i milionowego oglądania kolejny raz ulubionych kadrów.