Też mam mieszane uczucia co do "Przebudzenia". Nie przeszkadzały mi ten przeskok w miejscu, czasie, zmiana bohaterów i w ogóle nastroju historii w połowie komiksu, może dlatego, że nie było to dla mnie niespodzianką, bo po Waszych wypowiedziach wiedziałem, że to nastąpi. Ale nawet gdybym o tym nie wiedział, pewnie też nie uznałbym tego za wadę, tak sobie to Snyder zaplanował - przypomina mi to podobny zabieg w "Psychozie" Hitchcocka, czy "Przygodzie" Antonioniego, tamte zmiany nie były aż na taką skalę, ale patent podobny, fajne zagranie na nosie widzom/czytelnikom. Gorzej, że druga część "Przebudzenia" nie wciąga aż tak jak pierwsza. A zakończenia to już w ogóle nie ogarnąłem. Wcześniej użyte tutaj określenie "ambitna porażka", idealnie nadaje się do tego komiksu. Porównując filmowo, dla mnie to taki nieudany mix "Głębi" Camerona, "Wodnego świata" i kina Nolana. Oczywiście dużym atutem "Przebudzenia" są intrygujące rysunki Seana Murphy'ego - to kolejny z publikowanych ostatnio u nas rysowników (Darwyn Cooke, Sean Phillips, Matteo Scalera), który pokazuje że w amerykańskim mainstreamie nie tylko pośpiech i terminowość się liczą, ale również styl. Fajnie, że niedługo znów będzie okazja podziwiać jego prace w trzecim tomie "Amerykańskiego Wampira".