0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
@tuco zdradz swoj typ nr 1, jestem strasznie ciekawy Niech posypia sie gromy z jasnego nieba!!!
moim rozczarowaniem roku i rzeczą, po której dostałem komiksowej niestrawności jest "V jak vendetta".
trafia mnie, jak nie jestem w stanie po twarzy (!!!) rozróżnić postaci).
To jest taka choroba, Brad Pitt to ma, moj jeden profesor tez mial. Spoiler: pokaż(oczywiscie to zart, ale wole napisc, bo czasem ktos sie spina)
O kruca, ja to mam. Nie poznaję ludzi na ulicy. Za dzieciaka chodziłem ze spuszczoną głową, bo nie poznawałem ludzi siedzących na ławkach na osiedlu i nie wiedziałem, czy się witać. nie wiedziałem, że to jest choroba! Nazywa się jakoś?
heheheh. ale to wcale NIE jest najgorszy komiks, jaki czytałem w tym roku. W dodatku już kiedyś, dawno go napocząłem, ale musiałem szybko oddać, i wtedy nawet było całkiem nieźle. Zdecydowanie nie jest gorszy niż np. wspomniana kilka postów wyżej Kriss nr 5. Dobra, nie będę owijał w papier toaletowy; moim rozczarowaniem roku i rzeczą, po której dostałem komiksowej niestrawności jest "V jak vendetta".
Więc nie jesteś odosobniony, Ramirezie, jeśli chodzi o podejście do "świętości" komiksowych.
ps. można wyczyścić wątek z komentarzy?
A to cytat z wywiadu z Minkiewiczami. "Na studiach, nawet jeśli z aprobatą mówiono o komiksie, to tylko takim artystycznym, bez fabuły, za to z ciekawym "eksperymentem formalnym". Wtedy, owszem, asystenci, a nawet i sam profesor potrafili pocmokać z uznaniem."