Autor Wątek: Jeff Lemire  (Przeczytany 17396 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

KukiOktopus

  • Gość
Jeff Lemire
« dnia: Styczeń 06, 2015, 06:23:14 pm »
Jeff Lemire - były indyk z Kanady, aktualnie w sidłach DC i Vertigo; wrażliwiec, kolekcjoner nastrojów, eksplorator przestrzeni stosunków międzyludzkich i więzi emocjonalnych; bezlitosny demaskator niecodziennej codzienności; taksydermista piękna ulotności, specjalizujący się w anatomii chwili i wyciskaniu łez czytelników.
 
Mistrz wykorzystania komiksowego tworzywa, rysownik o kresce: swobodnej i niekiedy organicznie dzikiej; zgrubnej, często twardej i pełnej umowności szkicu, ale zarazem nie pozostawiającej wątpliwości co do swej kompletności; ekspresyjnej, żywej i świadomej, tchnącej ducha w bohaterów, znajdującego swój wyraz w subtelnych emocjach rysujących się na ich (niekoniecznie ludzkich) twarzach.

Humanista o ograniczonej intuicji przestrzennej, myślący o odległościach obecnych we Wszechświecie w kategoriach rozciągłości farmy, dla którego dotarcie "na piechotę" do czarnej dziury stanowi taką samą trudność jak wyjście na zakupy w małym miasteczku.

Mój ranking 6 tytułów, które dotychczas przeczytałem, przedstawia się następująco:

1. "Underwater welder",
2. "Essex County" (pol. Opowieści z Hrabstwa Essex),
3. "Sweeth Tooth",
4. "The Nobody",
5. "Trillium",
6. "Lost dogs".

Jak widać, moja ocena miejscami mocno odbiega od ocen innych czytelników (np. na Goodreads) - szczególnie może dziwić niska pozycja budzącego powszechne zachwyty "Trillium". Być może pewnym moim usprawiedliwieniem będzie to, że w powyższym rankingu brałem pod uwagę wszystkie aspekty komiksu, to jest, ogólnie rzecz ujmując, scenariusz i warstwę graficzna. Gdybym tworzył taką listę jedynie w oparciu aspekty formalne dotyczące warstwy graficznej i pomysłowości w eksploatacji komiksowego tworzywa, wówczas moja lista zapewne przedstawiałaby się nieco inaczej - prawdopodobnie w ten sposób:

1. "Trillium",
2. "Underwater welder" i "Sweeth Tooth" (ex aequo),
3. "Essex County" i "The Nobody" (ex aequo),
4. "Lost dogs".

W najbliższych dniach spróbuję uzasadnić mój ranking. Oczywiście zapraszam do wypowiedzi na temat komiksów Lemire'a, tych i innych, w szczególności "Animal mana", którego jeszcze nie czytałem, a którego jestem bardzo ciekawy.

Jednocześnie zwracam uwagę, że komiksowi "Sweet Tooth" poświęcono już odrębny wątek (klik, klik).

Offline spence

Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 07, 2015, 01:23:56 am »
Ładnie to Kuki napisałeś. To zdanie o czarnej dziurze i wyjściu na zakupy bardzo ładne.

Nie czytałem za dużo, raczej urywki i Nobody, którego nie pamiętam za dużo i musiałbym jeszcze raz przeczytać. Taki twórca na liście do sprawdzenia.

Essex County i Underwater Welder mam na liście do przeczytania. Bardzo czekam na Descendera, z Dustinem Nguyenem w Image, którego pierwszy numer ma być 4 marca. A po tych stronach to już w ogóle

http://jefflemire.blogspot.ca/2014/12/first-look-descender-1.html?spref=tw&m=1

Na coś więcej o Lemirze też czekam D: Underwater Welder bardzo dużo propsów łapie po recenzjach polskich, w końcu mam zamiar to sprawdzić...
https://kasetablog.wordpress.com - jak na razie, nowy adres, po przeprowadzce, zobaczymy jak dalej.

Offline Johnson

Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #2 dnia: Kwiecień 09, 2015, 10:29:20 am »
Niedawno dorwałem za jakąś śmieszną cenę "Underwater Welder". Stan komiksu nie pierwszej młodości, ale nie było żadnych innych ofert kupna, więc udało się kupić naprawdę po taniości.


Historia świetna. Nie wciągnęła mnie aż tak jak np. Essex, ale mimo wszystko dobrze ją oceniam. Sam się wychowywałem w połówkowej rodzinie, więc motywy z wiecznie nieobecnym ojcem, które zamieścił Lemire, jak najbardziej do mnie trafiły. Wydaje mi się, że do takich osób skierowany jest głównie ten komiks. Takie osoby wyłowią więcej emocji z tej historii.


Generalnie bardzo podoba mi się to co robi Lemire. Oczekuję teraz zamówionego "Lost Dogs", a następnej kolejności może Green Arrowa spróbuje.

KukiOktopus

  • Gość
Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #3 dnia: Kwiecień 09, 2015, 11:12:08 am »
O, a mnie "Underwater Welder" po prostu powalił! Naprawdę piękny komiks, zarówno pod względem fabularnym, jak i graficznym, przy czym jeśli chodzi o grafikę, to piękny w ten szczególny, lemirowski sposób. Do dziś tkwi mi w pamięci ten jeden z ostatnich kadrów, na którym jest ukazana
Spoiler: pokaż
twarz kobiety wyrażająca wzruszenie i zarazem dumę z urodzenia dziecka
. Lemire jest mistrzem graficznego ukazywania, nawet bardzo subtelnych emocji, co tym bardziej zasługuje na uwagę, że przecież jego styl rysowania nie jest realistyczny. Lemire to mistrz "humanistycznego ekspresjonizmu" - nie wiem, co to może znaczyć, pewnie coś bez sensu, ale tak mi się napisało :wink: Przysięgam, że pod koniec komiksu po prostu zalewałem się łzami wzruszenia. (Na marginesie, na jednym z kadrów Weldera można dostrzec, powstającego równolegle, Łasucha.)

W kwestii "Lost dogs", to obawiam się, iż nieco się zawiedziesz, bo to tak naprawdę są pierwsze koty za płoty Lemire'a. Niemniej warto się temu przyjrzeć, bo jest to rzecz bardzo pouczająca. No i przede wszystkim warto przeczytać wstęp, w którym Lemire opowiada o swoich początkach, m.in., o ile dobrze pamiętam, wspomina o edukacyjnych zasługach Scotta McCouda dla swojego komiksowego rozwoju.
« Ostatnia zmiana: Maj 18, 2015, 12:34:15 pm wysłana przez KukiOktopus »

Offline wilk_stepowy

Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #4 dnia: Kwiecień 09, 2015, 01:31:34 pm »
Czy jest szansa, że w Polsce zostanie wydane coś z twórczości Lemire'a? Egmont zapowiadał nowe serie z Vertigo na 2016 rok, więc może Sweet Tooth, albo chociaż Trillium by wyszło?

Offline wujekmaciej

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 782
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • City of Smoke...
Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #5 dnia: Kwiecień 09, 2015, 02:09:54 pm »
Czy jest szansa, że w Polsce zostanie wydane coś z twórczości Lemire'a? Egmont zapowiadał nowe serie z Vertigo na 2016 rok, więc może Sweet Tooth, albo chociaż Trillium by wyszło?

coś kojarzę, że Timof bym Welderem zainteresowany chyba...

Offline Johnson

Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #6 dnia: Kwiecień 09, 2015, 02:30:56 pm »
(Na marginesie, na jednym z kadrów Weldera można dostrzec, powstającego równolegle, Łasucha.)


Heh, tak, też to zauważyłem. Bardzo fajne to było.


No ja łezkę uroniłem, ale właśnie bardziej przy Essex.

Offline Johnson

Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #7 dnia: Kwiecień 13, 2015, 03:08:29 pm »
W kwestii "Lost dogs", to obawiam się, iż nieco się zawiedziesz, bo to tak naprawdę są pierwsze koty za płoty Lemire'a.




Miałeś na myśli głównie grafikę? Bo faktycznie, znając te młodsze prace Lemire'a, to można doznać lekkiego szoku. Niemniej jednak każdy musiał jakoś zacząć, a komiks mi się podobał, szczególnie jeśli pamiętać o tym, że początek komiksu autor stworzył na tym 24 hour comic challenge. Historia jak zwykle mocna, bez przebaczenia i momentami smutna. Generalnie fajnie się czytało.

KukiOktopus

  • Gość
Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #8 dnia: Kwiecień 13, 2015, 05:40:24 pm »
Miałeś na myśli głównie grafikę? [...] Historia jak zwykle mocna, bez przebaczenia i momentami smutna. Generalnie fajnie się czytało.

Grafikę również, ale przede wszystkim miałem na myśli fabułę, która jest niemalże tak "gruba", jak kreska w tym komiksie. Oczywiście - jak wspomniałeś - historia jest mocna i smutna. Jednakże znacząco różni się ona od późniejszych scenariuszowych dokonań Lemire'a, w których urzeka mnie przede wszystkim mocno rozwinięta psychologizacja postaci oraz umiejętność ukazywania, niekiedy bardzo wysublimowanych emocjonalnie, relacji międzyludzkich. Natomiast w "Lost dogs" mamy do czynienia z fabułą "twardo ciosaną", która przywodzi na myśl konstrukcję spotykaną w przypowieści (schematyzmy fabularne, postaci to jedynie archetypiczne "kukły" i w ogóle uproszczony do niezbędnego minimum świat przedstawiony) i której jedynym celem jest właśnie to, aby czytelnik odbierał ją jako mocną i smutną.

Podsumowujac, "Lost dogs" odbieram jako swego rodzaju pierwotny "szablon fabularny", który posłużył Lemire'owi do konstruowania późniejszych historii, poprzez wzbogacanie owego zgrubnego szablonu w wysublimowaną i delikatną tkanką psychologicznych zawijasów, niekiedy o iście rokokowej złożoności emocjonalnej. 

Offline spence

Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #9 dnia: Maj 17, 2015, 08:17:19 pm »
Doczytałem Underwater Weldera, od emocji gęsto. Trochę Kuki zespoilowałeś z tą sceną jedną, ale to detal w sumie. Ładnie to jest technicznie opowiedziane (dzielenie strony na cztery rzędy). Od emocji gęsto, skojarzenia miałem z różnymi rzeczami w pojedynczych scenach (Od Scalped, po Labirynt Fauna, przez Alana Wake'a). Ciekawe, muszę sobie to w głowie jeszcze poukładać, ale jest to ciekawe... Mocne bardzo, ten motyw ojcowski jest przemocno zrobiony.

Chyba to co Johnson napisał o nieobecnym ojcu jest ważne. Albo przeciągnąłbym to na jakieś spięcia, problemy z ojcem.
« Ostatnia zmiana: Maj 18, 2015, 04:48:36 pm wysłana przez spence »
https://kasetablog.wordpress.com - jak na razie, nowy adres, po przeprowadzce, zobaczymy jak dalej.

KukiOktopus

  • Gość
Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #10 dnia: Maj 18, 2015, 12:37:33 pm »
Trochę Kuki zespoilowałeś z tą sceną jedną, ale to detal w sumie.
Sorki, uświadomiłeś mi, że rzeczywiście to jest spoiler. Niestety post factum, ale już naprawione.

Offline spence

Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #11 dnia: Maj 18, 2015, 04:51:19 pm »
No scena w sumie wisi cały komiks w powietrzu, więc taki nie do końca pełny spoiler może, ale jak czytałem to czekałem i czekałem i się pojawiła trzy strony przed końcem :biggrin:

Do listy skojarzeń - "Pręgi" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" (zresztą wiek bohatera), chyba "25 godzina" też bo tam wątek ojcowski bardzo mocno na mnie działał. Czy to są spoilery? D:

Mocny ten komiks strasznie jest. Tylko szkoda, że onomatopeje z kompa lecą  :neutral:

spoiler
Spoiler: pokaż
 w ogóle warto zwrócić uwagę na to że rzeczywistość bohatera dopiero nakońcu nabiera kolorów (szarości)
« Ostatnia zmiana: Maj 18, 2015, 09:18:40 pm wysłana przez spence »
https://kasetablog.wordpress.com - jak na razie, nowy adres, po przeprowadzce, zobaczymy jak dalej.

Offline Johnson

Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #12 dnia: Listopad 18, 2015, 01:31:03 pm »
"Descender" vol. 1 - kolejna, moim zdaniem, interesująca rzecz od Lemire'a. Akurat miałem ochotę na jakieś dobre sf i okazyjny zakup tego albumu wstrzelił się znakomicie. Świetna fabuła, dobre dawkowanie napięcia i stopniowe odkrywanie intrygi, ciekawe postaci (Bandit jest ekstra!). I, nawet w tak odległej przyszłościowo fabule, Lemire'owi udało się przemycić jakąś starożytną tajemnicę - co, w moim odczuciu, wzbogaca dodatkowo lekturę. Czekam na drugi tom.

Offline Johnson

Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #13 dnia: Październik 24, 2016, 03:12:53 pm »
Drugi tom "Descendera" już mi się tak nie podobał jak pierwszy. Miałem chyba za dużą przerwę pomiędzy trejdami i już pozapominałem co tam się dzieje i kto jest kim. Dopiero tak w połowie albumu ponownie poczułem dlaczego ta seria jest taka fajna. Szkoda, że znowu muszę czekać na kolejny trejd.


Poza tym, z Jeffa Lemire'a przeczytałem ostatnio jego "Superboya". Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z tą postacią i kompletnie się na niej nie znam, ale odważnie stwierdzę, że nie wyobrażam sobie chyba lepszego wstępu do Superboya niż ten autorstwa Lemire'a. Mimo, że oczywiście nie jest to czołówka komiksów Kanadyjczyka, to i tak jest to świetna przygoda superhero z fajnie nakreślonymi bohaterami i ciekawymi przeciwnikami.


Ostrzę sobie teraz zęby na "Plutonę", którą już zamówiłem. Żadnych sześciu czy ileś tam trejdów tylko jednotomowa zamknięta historia jak Essex czy Trillium to jest coś, co lubię najbardziej.

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Jeff Lemire
« Odpowiedź #14 dnia: Wrzesień 28, 2017, 06:03:36 am »
Miły wieczór z Jeffem Lemirem miałem wczoraj. Najświeższe "Descendery" może nie zaskoczyły za bardzo, "Rise of the Robots" ruszyło z kopyta nieco kulawego - za punkt startowy zostały wybrane bowiem miejsca, w których bywaliśmy już tyle, tyle razy wcześniej... Z tą może róznicą, że wtedy nie rysował ich Dustin Nguyen, którego prace są ważkim argumentem, by z tą serią jeszcze się trochę trzymać. Trochę.


Bo z tymi miejscami znanymi (schematy scenariusza i kosmiczne zwroty akcji rozegrane juz po wielokroć, albo obrazy, ktore zapadły nam w pamięc lata wczesniej i trudno je zdublować, jak np. robot biegający z oderwaną głową...) bywa przecież rozmaicie. Kłopotem "Descendera" jest chyba (jakkolwiek głupio to zabrzmi w kontekscie kosmicznej sagi) brak małego miasteczka - motywu, który, jak Lemire przyznaje w posłowiu pierwszego tomu serii "Czarny Młot" (z wrześniowej puli Egmontu), ma w jego sercu szczególne miejsce (nie jest to zresztą zaskakujące dla tych którzy czytali wczesniejsze prace Lemire'a - z "Hrabstwem Essex" na czele - albo sięgnęli po jego bieżącą autorską serię "Royal City"). Byc może w klimacie prowincjonalnego zadomowienia i rutyny powtórzenia, ktore nużą w "Descenderze", działają inaczej? Tak jak w "Czarnym mlocie" wlaśnie, gdzie czytelne nawiązania do "origin stories" konkretnych postaci mainstreamowego komiksu superbohaterskiego są przez kontekst przestrzeni ujete w specyficzny cudzysłow. Przepisanie jest tu na tyle oczywiste, że własciwie oczekiwane, a zaskoczenie czai się w nastrojach, które Lemire na fundamencie przeszłości bohaterow buduje. To zderzenie jest wyjątkowo ciekawe.
Niemała w tym zasługa Dana Ormstona, który zmienia nieco wizję graficzną Lemire'a (rysujacego na etapie projektowania serii jeszcze w 2007 roku pierwsze szkice postaci - też pokazane w dodatkach) i nadaje jej inny od tych w pełni autorskich prac pisarza ton. Nie chcę pisać za wiele, bo moja intencją jest przede wszystkim  zachęcić, byście nie czekali na kolejne tomy i przypadkiem tego wątku wydawniczego (i tej konkretnie serii) nie zdusili w zarodku. Na "Czarnego Konia" ktoś powinien wszak postawić! A to urokliwy bardzo komiks obyczajowy z wyrazistym i niezbyt skomplikowanym metakomentarzem (ale najambitniejsi, myślę, wyłapywacze nawiązań i archiwiści wszelkiej masci znajdą tu dla siebie pożywkę godną poswięconego przez nich czasu), natomiast wpływajace gdzieś po drodze z napięcia miedzy tymi dwoma poziomami odczucia czytelnicze są (były dla mnie przynajmniej) wyjatkowo udane.

Zatem: gdy juz się rozprawicie z "Odrodzeniem", dajcie, proszę, szansę Jeffowi. To takie miejsce w komiksowie, gdzie się Gobender może spotkać z Gr8responsibility, podejrzewam, i nawet nie bedą sie z tym czuli bardzo źle. (Choć w sumie nie wiem). 
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

 

anything