Zabrałem się za kolejne tytuły z Kanonu Komiksu.
Zacznę od Garażu Hermetycznego. Przeczytałem go i nie wiem co napisać. Album graficznie stoi na dobry poziomie, ale jakoś większego zachwytu podczas lektury nie doświadczyłem. Scenariusz pokręcony w każdą stronę, elementy science-fiction poupychane na siłę. Reasumując, na pewno nie jest to album, który trzeba znać.
Całkowicie inne odczucia udzieliły się u mnie podczas Indiańskiego lata. Od samego początku rysunki Manary hipnotyzują, nawet bez dymków jesteśmy w stanie bez większego wysiłku interpretować kadry. Hugo Pratt stworzył całkiem spójną i dobrą jakościową fabułę, chociaż przyznaję że wszystkie więzy krwi pomiędzy postaciami były trudne do ogarnięcia. Cieszy mnie, że kolejny komiks Milo Manary jest już potwierdzony przez Taurusa, do szczęścia będzie mi brakowało tylko integrala Borgii.
Na koniec wypada pochwalić Egmont za porządne wydania.