1. Nie liczę i nie będę, ale został dostawiony nowy regał na tomy i zeszyty, praktycznie tylko anglojęzyczne i trochę po francusku, jedyne komiksy po polsku to coś od krajowych twórców i WKKM, które w sumie zapomina czasem, że ciągle listonosz przynosi (choć w przyszłym roku pewnie parę europejskich licencji po polsku kupię, przynajmniej te, które u nas wychodzą taniej niz w oryginale).
2. Więcej, co trochę dziwi skoro w tym roku skończył mi się cykliczny zarobek.
3. Plan na przyszły rok to zmniejszyć ilość zeszytów, tzn. wyciąć w pień jak najwięcej z oferty dużych wydawnictw i zeszytowo kupować tylko tych mniejszych i bardziej wartych wsparcia cyklicznie (Boom Studios, Oni Press, Black Mask). Mniej kupować nie będę, choć wraz z końcem Batwoman wyrzucam definitywnie z listy zakupów aktualne DC Comics.
4. Pozytywnym zaskoczeniem jest to, że co miesiąc muszę bardziej liczyć z żalem na ile rzeczy mnie ne stać z oferty zagranicznej i krajowej, co znaczy, że ciągle wychodzi więcej dobrych (tzn. interesujących mnie rzeczy).
5. Ten rok wygrało Southern Bastards, Velvet, Dead Letters, Men Of Wrath i The Fade Out. Z gówien trafiłem tylko na tego nieszczęsnego Nailbitera i to coś co teraz tłucze Remender w Marvelu uprawiając lobotomię na czytelnikach.