Z nakładem to różnie może być, bo jak wiemy, niektóre wydawnictwa odpuszczają kontynuowanie jakichś serii, bo sprawa rozbija się o nakład (wydawca oryginalny chce więcej, a u nas tyle nie schodzi). Ale mniejszy nakład to i tak z kolei wyższa cena komiksu. Mniej zrzucających się to też wyższa zrzutka. Znajdzie się kilku(nastu/dziesięciu) chętnych na wyłożenie łącznie 20-30 tys. zł? O ile to oczywiście na cokolwiek wystarczy.
Być może masz rację.
Jeśli Casterman żądałby np. wydania serii od początku, to zupełnie nie ma to sensu w naszych realiach. Jeśli żądałby nakładu porównywalnego z tomem I (przypuszczam w okolicy 1000-1500 szt.), to sprawa również byłaby conajmniej kłopotliwa, ale jeśli Casterman nie wnika w nakład, to myślę, że 400-500 szt. jest nakładem optymalnym. Dlaczego? Ponieważ, mimo że koszty jednostkowe są nieco wyższe niż przy większym nakładzie, to ryzyko problemów z szybkim upłynnieniem mocno
wzrasta maleje, a 'nam' nie chodzi przecież o długofalową strategię wydawniczą, tylko o zrealizowanie celu wydania (na razie) jednego komiksu, przy możliwie jak najmniejszym zaangażowaniu własnym i zdecydowanie najmniejszym ryzyku fiaska całego pomysłu.
Jeśli chodzi o jakiekolwiek liczby w odniesieniu do konkretnych kosztów, to nie ukrywam, że moja znajomość tematu jest czysto teoretyczna, nie mam najmniejszej praktyki ani też żadnych kontaktów (w sensie znajomości jakichś polskich Wydawców). Liczyłem (i nadal liczę) raczej na odzew kogoś biegłego w takich kwestiach. Ja patrzę na cyferki od tyłu (zdaję sobie sprawę, że to nienajlepsza perspektywa:), czyli od hipotetycznej ceny, którą podobny objętościowo tom mógłby mieć na okładce. Chyba nikt z Was nie napisał jeszcze, że drugi integral "Składu" na rynku francuskim to były tylko 2 tomy (IV i V). Sądzę, że 80 zł - to powinna być górna granica ceny, jaka mogła by się pojawić na okładce. Stąd, licząc wg najlepszej metody pt. 'na oko' (ktoś wcześniej wspomniał o tym, że koszty to ok. 0,4 ceny finalnej), wychodzi mi magiczna liczba 32 tys. Wierzę, że i tak grubo przeszacowałem, ale chodziło mi o pokazanie, że nie musimy zebrać 'milionów', wystarczy kilka osób... chyba:)
A może znajdzie się tu ktoś (z doświadczeniem w temacie), kto wyprowadzi mnie z błędu, i rzuci jakąś wiarygodną kalkulacją, z której wyniknie, że najlepiej dać sobie spokój? ...i czekać, aż 'zlituje' się jakiś Egmont czy Taurus...