Trzewia są zdecydowanie lepsze od premierowego tomu runu Azzarello. Chociaż dalej zastanawiam się z jakich powodów na zachodzie, tak wszyscy jarają się Wonder Woman z nowego DC?
Jedyny zabieg scenariuszowy jaki mnie powalił na kolana w negatywnym tego słowa znaczeniu był planowany ślub
Amazonki z Hadesem. Sam Pan Piekieł
z tym świecznikiem na głowie wygląda jak Mariusz T. w zakładzie zamkniętym, co dobitnie ukazuje jego prezentację na kadrach. A i tak zdecydowanie lepiej się go ogląda niż Posejdona! Coś z tymi Bogami jest graficznie serio nie tak, ale na szczęście kolejni "wielcy" są jakoś lepiej odzwierciedleni na papierze. Reszta scenariusza w końcu przypadła mi do gustu, zakończenie daje nadzieję na stopniowe podnoszenie poziomu Wonder Woman. Intrygi, zdrady, sojusze to odzwierciedlenie mitologii, więc trudno czuć się jakoś wybitnie zaskoczonym, ale zdrada
na pewno uatrakcyjnia ten album.
Graficznie w miarę ok, bez błysków geniuszu ale na równym, dobrym poziomie.
Moja ocena 7/10, dwa kolejne tomy w zapowiedziach Egmontu, na pewno znajdą się w moim budżecie komiksowym na kolejne miesiące.