Ostatnio miałem okazję nadrobić trochę zaległości i była to (o dziwo!) sama przyjemność. Przede wszystkim wszystkie tomy bardzo podobały mi się pod względem oprawy wizualnej, ale fabuły też ładnie ją uzupełniały:
Poległy Syn – komiks podejmuje poważny temat (także dla samego scenarzysty) i radzi sobie z nim raz lepiej, raz gorzej, niemniej ogólnie jest na plus. Różnorodne style rysowników bardzo mi podeszły.
Broń X – z lektury za szczenięcych lat niewiele pamiętałem, poza faktem jaki to „mroczny komiks był”. Po tych nastu latach, komiks ponownie bardzo mi się spodobał, szczególnie sposób prowadzenia narracji. Nowe kolory, mimo że strasznie żarówiaste, nie odebrały mi przyjemności z lektury.
1602 – duże zaskoczenie, ponieważ opinie o scenariuszu Gainmana nie były rewelacyjne, natomiast całość odebrałem jako spójną i ciekawą historię poprowadzoną bez ciągłego naparzania się oraz sensowną kreację postaci. Drugie, nawet większe zaskoczenie, to rysunki Andiego Kuberta, które w Wolverine: Origin nie ujęły mnie jakoś szczególnie, tutaj doskonale uzupełniły zilustrowały scenariusz i bardzo mi się podobały.
F4: Koniec – również pozytywne zaskoczenie. Historia pełna sentymentalizmu, z ładną kreską, może nie porywa, ale to przyjemna lektura.
Staruszek Logan – Czekałem na tą pozycję i nie zawiodłem się. Część motywów jest trochę wrzucona na siłę, ale całości na szczęście to nie szkodzi.
Tajna Inwazja – cóż… podobało mi się
. Świetna kreska, a przy przyjęciu do wiadomości, że to tylko finał większej całości, całkiem ciekawa fabuła. Nie jest to może ideał, ale bardzo udane czytadło i mnie się Tajną Inwazję czytało dużo lepiej niż męczącą Wojnę Hulka, czy Avengers Disassembled (choć po solidnej edukacji o świecie Marvela muszę sobie to powtórzyć
).