Czy ten komiks wychodził już po tym co Bendis robił w Ultimate Spider-Manie?
Tak, to było rok po starcie Ultimate Spider-Mana.
na uwagę zasługuje nowy, silny wizerunek cioci May, rewolucja w życie Parkera, która wywróciła jego życie do góry nogami. W końcu coś nowego, świeżego, zaskakującego.
A później było "One More Day", które wszystko podkręcało do poprzedniego stanu i cofnęło rozwój postaci Petera o 30 lat wstecz. Wszystko czego dokonał Straczynski spuszczono w kiblu, tak jakby żadna z napisanych przez niego historii nie miała miejsca.
Ciocia May zna sekret Petera? *PUFF!* Już nie zna. Rozmowy nie było.
Peter i MJ są kochającym się małżeństwem? *PUFF* Już nie są i nigdy nie byli.
Peter mieszka w Avengers Tower? *PUFF* Peter znów znów mieszka u cioci May.
Peter znalazł pracę na pełny etat jako nauczyciel? *PUFF* Peter znów jest freelancerem w Daily Bugle.
Peter zyskał dodatkowe pajęcze moce (m.in. organiczna sieć jak w filmie)? *PUFF* Nowe moce przepadają bez wieści. A może w ogóle ich nie było? (Ok, to zmiana na plus. Po nowych mocach nikt nie płakał, bo były niepotrzebne).
Po Wojnie Domowej cały świat zna tożsamość Spider-Mana. *PUFF* Oprócz MJ absolutnie nikt nie zna tożsamości Spider-Mana. Peter się zdemaskował, ale nikt nie pamięta twarzy. (Ok, ta zmiana była nieunikniona)
Peter poprzez swoje moce w jakiś sposób związany jest z mistycznym pajęczym bogiem? *PUFF* Jaki pajęczy bóg?
Harry Osborn nie żyje. *PUFF* Harry Osborn żyje.
Peter nie może się umawiać na randki, bo ma żonę. *PUFF* Peter może umawiać się na randki, ale kariera Spider-Mana i tak wszystko mu popsuje. Standard.
Peter zachowuje się jak dojrzały, odpowiedzialny mężczyzna. *PUFF* Peter zachowuje się jak koleś, który nie ma zamiaru dorosnąć i ułożyć sobie życia.
Good job Marvel. I po co czytać tę serię skoro widać, że autorzy co jakiś czas będą robić reset, żeby wszystko stało w miejscu?