A która z powyższych jest arcydziełem? To wszystko są czytadła z cliffhangerami pod koniec zeszytu, żebyś sięgnął po kolejny. I wszystkie lekko się czyta. Pewnie ktoś napisze, że najbliższy arcydzieła jest Skalp, bo przedstawia życie społeczności na danym terenie i ma mnóstwo dobrze zarysowanych postaci i traumatycznych wydarzeń. Podobny do serialu the Wire, ale tam faktycznie masz pracę śledczych 1:1, powolne zbieranie informacji, a akcja "się wlecze". W Skalpie dostajemy łubudubu, walki jak ze starych tm-semiców (np. ta na arenie Konia i tego przerośniętego blondasa w pierwszym tomie) i czyta się zeszyt za zeszytem aż jest 4 nad ranem.