Rzecz wysoce nieprzeciętna. Świetnie zarysowani bohaterowie, przemyślany scenariusz i zwroty akcji. Sam pomysł z domem, w którym jest sporo magicznych drzwi i kluczy też bardzo fajny. No i te retrospekcje, lubię takie dzieła, gdzie fabuła nie idzie po kolei, tylko co jakiś czas odkrywane są przed nami wydarzenia z przeszłości. Miejscami jest krwawo, ale można się przyzwyczaić. Niegłupie jest skupienie się na psychologii rodzeństwa, które musi sobie poradzić w nowych warunkach, po śmierci bliskiej osoby i w nowym miejscu. I przed wszystkim po bardzo traumatycznych wydarzeniach. To jest taki komiksowy absolut, album nie ma żadnych minusów. Trzyma jaja w garści od pierwszej do ostatniej strony. Dodatkowo jest bardzo ładnie i szczegółowo narysowany. Bardzo charakterystyczna kreska, przede wszystkim twarze bohaterów. Chcę więcej. Już teraz.
Na pierwszym miejscu jest u mnie Sandman i ciężko będzie go przebić w kategorii popkulturowych serii amerykańskich, ale Locke&Key spokojnie może powalczyć o drugie z Potworem z bagien. Myślę, że L&K jest lepsze od Baśni i Hellboya, ale zobaczymy dalej. W każdym razie zostałem kupiony. Kto nie kupi, ten trąba, bo dawno nie było na naszym rynku tak świetnego otwarcia nowej serii.