trawa

Autor Wątek: Wiliam Vance  (Przeczytany 92844 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

KukiOktopus

  • Gość
Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #225 dnia: Październik 20, 2015, 06:22:23 pm »
Greg, niestety mam dla Ciebie bardzo przykre wiadomości. Otóż jestem niemal pewien, że nie o Twój wzrok tu chodzi, lecz przyczyna leży w Twoim mózgu, a dokładniej w ośrodkach pars triangularis i pars opercularis, które sobie przesterowałeś za sprawą nadmiernego czytania Baranowskiego. Nie będę Cię okłamywał - niestety nie rokujesz, innymi słowy, to już jest k o ń c ó w k a. Niedługo będziesz wybuchał śmiechem nawet w najmniej odpowiednich momentach. Trzymaj się, bądź dzielny i pamiętaj, że jesteśmy z Tobą.

Offline tucoRamirez

  • Zbrojmistrz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 010
  • Total likes: 2
  • Hijo de una gran puta!
Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #226 dnia: Październik 26, 2015, 05:13:36 pm »
Rodryk.....
scenariusz miałki, że aż piszczy, ale nie spodziewałem się niczego lepszego (...hiszpańskiej inkwizycji...?), myślę, że w porównaniu do średniej scenariuszowej komiksów w tanich magazynach dla kobiet z lat 60/70 - to i tak mistrzostwo świata i okolic! Nie wiem, czy tylko ja mam takie wrażenie, ale zdaje mi się, że seria próbowała się jakoś rozkręcić... tyle, że wcześniej zdążyła umrzeć.
Potwierdzam, postać Amathei znika jeszcze bardziej niespodziewanie niż się pojawia, ewidentnie miała się jeszcze pojawiać później, w jakichś kluczowych momentach...
Tak więc scenariusz.... hmmm... przemilczmy, da się przełknąć, za to obrazki! świetny stary styl, może na samym końcu troszkę gorsze - czyżby jednak już wtedy było wiadomo, że ciąg dalszy jednak nie nastąpi?


Ramiro...
ciekawe, naprawdę ciekawe, jakie to będzie. Pierwszy integral nisko oceniany, za to drugi zbiera niezłe noty! uzbrajam się w cierpliwość...
Z wszystkiego, co kiedykolwiek napisano, lubię tylko to, co autor napisał własną krwią.

ramirez82

  • Gość
Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #227 dnia: Październik 26, 2015, 05:28:47 pm »
Tez odnioslem wrazenie, ze Rodryk w planach mial byc dluzsza seria, nawet wspomnialem o tym na poprzedniej stronie.

Offline Sokratesik

Odp: Bruce J. Hawker
« Odpowiedź #228 dnia: Październik 30, 2015, 01:19:27 am »
[quote author=ramirez82 link=topic=36564.msg1304262#msg1304262 date=143345658

Ale mimo tych zastrzeżeń i tak jestem zadowolony z lektury, zwłaszcza dzięki rysunkom i klimatowi epoki. Mogło być lepiej, gdyby nie Duchateu.

Mam odwrotne odczucia. Dopiero Duchateau potrafił bardziej mnie zainteresować scenariuszowo. Historia o nocnych katach to było coś jak za dawnych lat - musiałem szybko, szybko czytać, by dowiedzieć się co było dalej  :smile: Ale - to chyba kwestia tematyki. Zawsze mało mnie obchodziły opisy bitew morskich, a dobry kryminał wciągał. Zresztą rysunki (czasem wręcz obrazy), szczególnie Londynu we mgle tamtych czasów też bardziej mnie zachwycają niż te z pierwszego integrala. No, ale to podobnie jak z Thorgalami. Fani krytykują malowane albumy Rosińskiego, a ja dopiero w nich widzę rękę mistrza.
« Ostatnia zmiana: Październik 30, 2015, 09:22:51 am wysłana przez Sokratesik »

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #229 dnia: Marzec 22, 2016, 12:59:03 pm »
"Rodryk" to o tyle dla mnie miła niespodzianka, że nie trąci tak myszką jak "Bruce J. Hawker". Myślę, że w głównej mierze to zasługa scenarzysty. Nie ma praktycznie w "Rodryku" tak rażących naiwności i niedorzeczności jak w tej drugiej serii. Oczywiście kompozycyjnie pod koniec komiks się rozpada z powodu konieczności zamknięcia tytułu.

Offline keram

Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #230 dnia: Marzec 22, 2016, 04:58:59 pm »
Dla mnie scenariusz "Bruce'a" jest lepszy i ciekawszy niż "Rodryka".

Mam jednak pewną pretensję do twórców "Bruce'a", chodzi o postać Roweny. Piękna Cyganka odgrywa istotną rolę w 2 i 3 tomie, w końcówce 3 tomu Bruce odrzuca byłą narzeczoną i odchodzi z Roweną, wydaje się oczywiste, że będzie ona nadal ważną postacią cyklu, niestety nie pojawia się już ani razu. Są co prawda inne ciekawe bohaterki (Diana, Red Lady), ale jednak szkoda. Duchateau zawalił sprawę.

Offline Klint

Rodryk
« Odpowiedź #231 dnia: Kwiecień 12, 2016, 07:48:10 pm »
Witam
Mam gorącą prośbę. Prosiłbym o w miarę rzetelną opinię na temat niniejszego komiksu. Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem kupna kilku tytułów więc każda opinia jest na wagę złota a właściwie to złotówek.

Offline misiokles

Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #232 dnia: Kwiecień 12, 2016, 09:38:15 pm »
Czyli poprzednie opinie nie były rzetelne...

Offline Klint

Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #233 dnia: Kwiecień 17, 2016, 06:21:59 pm »
Czyli poprzednie opinie nie były rzetelne...
Nie tylko nie wiedziałem że mój post, który założyłem jako nowy temat pod nazwą "Rodryk" został przeniesiony w to miejsce. Teraz sobie poczytałem opinie i raczej się wstrzymam.

Offline Garf

Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #234 dnia: Marzec 26, 2017, 05:28:46 pm »
Jestem po lekturze "Ringo". Fabuła w większości nieskomplikowana, ale to było takie rozczulające, dobre nieskomplikowanie. Poczułem się jak dzieciak z Francji, któremu w latach 60. tato kupił w kiosku magazyn komiksowy z dzielnymi rewolwerowcami i podłymi bandytami :) Całkiem odprężające.

Fajnie było obserwować pewną ewolucję stylu Vance'a aż do najdojrzalszego moim zdaniem graficznie albumu "Trzech drani wśród śniegów". Jak widać, historia, która rozgrywa się w zadymce, wcale nie musi oznaczać pójścia rysownika na łatwiznę (to nie Byrne kiedyś machnął zeszyt superhero, który dzieje się w burzy śnieżnej, przez co kadry były całe białe?).

Szkoda tylko, że album przed "Draniami" jakby urwał historię i nie podano, jak Ringo odzyskał złoto od bandy tego Meksykanina. No cóż, daje nam to w każdym razie pewien wgląd we frankofońskie praktyki wydawnicze kilka dekad wstecz.

Podsumowując - "Blueberry" to to nie jest. Jednak miłośnikom ramotek, Vance'a i prostych przygodówek powinno przypaść do gustu :)
http://garfield.com/ -  codziennie świeży Garfield!

Przypuszczalny skład kolekcji "Star Wars" od De Agostini i opisy tomów:
Część pierwsza (tomy 1-31): http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,9912.msg1417973.html#msg1417973
Część druga (tomy 32-46): http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,9912.msg1418058.html#msg1418058
Część trzecia (tomy 47-70): http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,9912.msg1418124.html#msg1418124

A Kamala Khan to Ms Marvel, a nie Miss Marvel, do jasnej ciasnej!

Offline rzem

Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #235 dnia: Marzec 26, 2017, 05:45:00 pm »
Mnie w tym integralu mocno zaskoczył pierwszy tom, który fabularnie naprawdę nie jest tak straszną ramotką jak można by zakładać. Ten pierwszy album nie stoi daleko od Bluberrego. Potem jest nieco słabiej - proste i miejscami nieprzekonujące historyjki aż do pewnej zwyżki w rzeczywiście całkiem klimatycznym, zasypanym śniegiem albumie.
Czytając pierwszy tom nie mogłem sie oprzeć wrażeniu, że tytuł stworzony jest dla mistrza Wróblewskiego: te kadry, te profile bohaterów. Pan Jerzy odnalazłby się na tym rynku nawet dekadę później.
Na końcu Ongrys zapowiada kolejne tytuły WV. Ciekawe, kiedy uda im się to opracować.


Offline greg0

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 667
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • bardzo lubimy nasze tłumaczenie
Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #236 dnia: Marzec 26, 2017, 06:15:44 pm »
Podsumowując - "Blueberry" to to nie jest. Jednak miłośnikom ramotek, Vance'a i prostych przygodówek powinno przypaść do gustu :smile:
To dobrze.
Bardzo nie lubię wydawać kasy na ramotki - które okazują się nie być ramotkami.
"Jesteś podwójnym sobą."

Offline rebejakub

Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #237 dnia: Styczeń 04, 2019, 07:42:54 am »
Pytanie do tych, którzy mieli okazję się zapoznać: "Howard Flynn" to coś w stylu "Hawkera", czy jednak klimat i sposób konstrukcji fabuły znacząco odmienne? Czego się mniej więcej spodziewać?
Naganiacz, piegża, makolągwa i sum

Offline rzem

Odp: Wiliam Vance
« Odpowiedź #238 dnia: Styczeń 04, 2019, 09:02:55 am »
Pytanie do tych, którzy mieli okazję się zapoznać: "Howard Flynn" to coś w stylu "Hawkera", czy jednak klimat i sposób konstrukcji fabuły znacząco odmienne? Czego się mniej więcej spodziewać?


Krótsze opowieści, każda o czym innym, od 30 do 8 plansz. Krótkie przygodówki o różnym stopniu skomplikowania. Jeden epizod jest podobny do tego w Hawkerze, gdzie był motyw podziemnej organizacji knującej przeciw Koronie.


Graficznie to cała paleta stylów Vance'a - coś jak w Ringo, od początkowego do ocierającego sie o utrwaloną twórczość w XIII. Widać też, że magazyn, w którym to było publikowane, stawiał chyba rożne wymagania - zarówno co do długości jak, i czasu na stworzenie historii. To oczywiście moje wrażenie. Na koniec mamy też dwa opowiadania w pełni literackie, uzupełnione ilustracjami.


Gdyby to wpadło w moje ręce 30 lat temu, to pewnie bym oszalał. Da się tu wyczuć ducha przygody, ale jest też miejscami dosyć naiwnie - to trzeba powiedzieć. Teraz stawiam to gdzieś pomiędzy schyłkowym Ringo a jakością Rodryka.


Hawker bardziej dojrzalszy, choć i tam przecież bywało różnie.