trawa

Autor Wątek: Rogue One  (Przeczytany 2919 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Dziex

Rogue One
« dnia: Grudzień 18, 2016, 03:18:56 pm »
Jak tam?
Moim zdaniem bardzo solidna space opera. Strona techniczna podobnie jak w TFA 10/10. Humor jest, akcja jest, bitwa kosmiczna jest, rebelianci wystawiają nawet coś węcej niż garstkę X-wingów. Postacie ok, chociaż imo filmowi nie udaje się stworzyć takiej więzi emocjonalnej między głownymi postaciami, a widzem jak to miało miejsce w ep. VII.
Spoiler: pokaż
W sumie najbardziej szkoda było robota.
Widok X-wingów startujących z Yavin 4 - taki piękny.

Największy minus to muzyka. Jest bardzo słaba, nie wiem czemu Williams nie pisał ściezki do tego filmu. Niewykorzystany potencjał marszu imperialnego, przez cały film słychać 2-3 pierdnięcia. Podobnie z force theme. To tyle jeśli chodzi o stare kawałki.
A i strasznie raził mnie
Spoiler: pokaż
CGI Tarkin. Tym bardziej, że jego obecność w tym filmie to zupełnie niepotrzebny fanserwis. Wystarczyła jedna scena pod sam koniec filmu, w której widać jego odbicie w szybie czy coś, w której dowiadujemy się, że przejmuje dowództwo nad stacją.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 18, 2016, 03:24:13 pm wysłana przez Dziex »

Offline Ribald

Odp: Rogue One
« Odpowiedź #1 dnia: Grudzień 20, 2016, 10:34:25 pm »
Nie spodziewałem się czegoś aż tak dobrego. Mimo że na Epizodzie VII bawiłem się świetnie, to jednak jako film Rogue 1 mi się bardziej podoba (ale też jest zamkniętą całością, więc to trochę inna kategoria).
Naprawdę dobrze poprowadzony film, trzymający w napięciu (mimo że raczej wiadomo jak się skończy), oferujący sporo zarówno w warstwie technicznej, jak i w ramach samej historii.


Co do Twojej uwagi o postaciach - nie do końca się zgodzę. Mamy tu właściwie bohatera zbiorowego, a poszczególne postacie są raczej klockami, które się na niego składają - i ja to kupuję. A przy tym każda postać ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie, więc pod względem konstrukcji trudno coś zarzucić. Ja się w każdym razie ich losem przyjąłem.
To CGI mi się akurat podobało, nie będąc specjalistą od efektów specjalnych jestem pod wrażeniem jak wyszło.


Względem muzyki - starałem się odciąć od wszelkich informacji o filmie, ale gdzieś zasłyszałem, że pierwotnie miał ją pisać inny kompozytor, a ten który to ostatecznie zrobił miał na pracę tylko cztery tygodnie. Przesłuchałem dzisiaj soundtrack i nie jest zły, ale wybitny też nie. Z samego filmu faktycznie żadnej sceny pod kątem muzycznym nie zapamiętałem. Lubię melodyjną polemikę z Williamsem i wychodzenie od niego aby stworzyć coś nowego, ale w niektórych momentach faktycznie prosiło się o stare kawałki. Albo o nowe, ale takie, które wgniotłyby w fotel.


Jeśli chodzi o smaczki - pewnie wielu nie wyłapałem, bo w ogóle prawie nie kojarzę Rebeliantów ani innych podobnych, ale dwaj sympatyczni bywalcy kantyny w Mos Eisley zrobili mi dzień.


Dziw nad dziwy, że takie Star Warsy - ponure, mało marketingowe - nakręcono pod auspicjami Disneya.
mam swoje zdanie, z którym się nigdy nie zgadzam

Offline Dziex

Odp: Rogue One
« Odpowiedź #2 dnia: Grudzień 21, 2016, 08:53:46 pm »
Polecam recenzję redlettermedia :biggrin:

Offline Radan

Odp: Rogue One
« Odpowiedź #3 dnia: Grudzień 23, 2016, 07:52:13 pm »

Ja w sumie po zasłyszanych recenzjach spodziewałem się świetnego filmu z niesamowitymi scenami batalistycznymi a dostałem niezły film z poprawnymi scenami batalistycznymi, więc jeśli ktoś jest jeszcze przed seansem to radzę nie dać się za bardzo porwać hype'owi.


Natomiast CGI zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. O tym, że Tarkin był CGI dowiedziałem się dopiero po filmie (tak, wiem, jakbym był prawdziwym wyznwcą SW to kojarzyłbym go z oryginalnej trylogii i wiedział, że nie miał prawa nie być CGI w Rouge One, nie palcie mnie na stosie). Leia też wyglądała jak żywa.


A najbardziej spodobało mi się to, że
Spoiler: pokaż
cała załoga Rouge One zginęła.
Tego to ja się po Disney'u i Star Warsach nie spodziewałem.

Offline Hollow

Odp: Rogue One
« Odpowiedź #4 dnia: Grudzień 28, 2016, 05:39:54 pm »
Po obejrzeniu tylu zwiastunów i pojedynczych scen w sieci wiedziałem czego się spodziewać więc żadnego zaskoczenia nie było. Ciekawa historia z uniwersum Gwiezdnych Wojen pokazująca, że rebelianci potrafią coś więcej nisz ginąć. Motyw rebelianckiego agenta zabijającego informatora aby nie wpadł w ręce Imperium był zaskakujący. Pokazywał inną mroczniejszą stronę Rebelii nie stroniącą od przelewania krwi, zamachów w miejscach publicznych czy skrytobójstw. W cukierkowych Rebeliantach tego nie zobaczymy.