Autor Wątek: Kapitan Ameryka  (Przeczytany 23034 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Nick Jackolson

Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #60 dnia: Maj 17, 2016, 03:55:06 pm »
O Bożesztymój... Przechodziłem przez to ze 2 latatemu z maximumcarnage i dzisiaj nie mam na to ochoty drugi raz...

Powiem tylko że ja to u Capa kupuje. Robi to w co wierzy...

I wcale nie jest taki bardziej praworządny od choćby Spidermana...

Nic nie będziemy przechodzić bo ja szanuję twoje zdanie. Nie zmienia to faktu, że CA Brubakera jest mroczny i jest super.

PS: Supka też nie trawiłem.... do All-Star Superman :smile: .

fragsel

  • Gość
Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #61 dnia: Maj 17, 2016, 05:49:21 pm »
No to jak jest tak dobry to zaczynam na niego czekac...

A przeczytalem swoj poprzedni wpis i źle go troche sformulowalem... Co innego chcialem powiedziec co innego wyszlo... Sorki...

Offline starcek

Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #62 dnia: Maj 17, 2016, 05:55:59 pm »
Słodziutka postać ( prawa, bez skazy).

A jaki ma być? Steranko pisał o nim, że jest on pure idea:wink:


donTomaszek
Bierz tego OHC bez wahania. Jeśli nie spodoba się - wezmę!  :badgrin:
- Dlaczego zawsze odpowiadacie pytaniem na pytanie?
- A jakie było pytanie?

Offline Spoiler Included

Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #63 dnia: Maj 17, 2016, 08:04:47 pm »
@UP: lol z "przypadek, nie sądzę" :biggrin:

Nie ma nic lepszego, niż humor, który się udziela :)

Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #64 dnia: Lipiec 31, 2017, 08:42:50 am »
Ach, ach, przeczytałem WKKM-owską "Bombę obłędu", czyli Jacka Kirby'ego powrót do postaci Kapitana Ameryki w 1975 r.! Jakiż to uroczy prymityw! Komiks napisany i narysowany siekierą. Cudowny w swojej dziecięcej bezpośredniości, z bezwstydnymi, słynnymi splash-page'ami...
Bawiłem się świetnie (choć może trochę było to za długie, bo 8 zeszytów tego rodzaju doznań, to jednak nieco za dużo).
Jednocześnie nie dziwię się, że powrót Kirby'ego do Marvela w latach 70. - początkowo odebrany ekstatycznie - z czasem przyjmowany był z coraz większym zakłopotaniem (podobno redakcja falsyfikowała listy z pozytywnymi opiniami?). Było to bardzo oldschoolowe, ekscentryczne i campowe już w 1975 roku...
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

Offline 8azyliszek

Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #65 dnia: Lipiec 31, 2017, 03:06:36 pm »
Po Tajnym Imperium Engelharta i całym tym wątpieniem, powrót do ślepego patriotyzmu jest dość sztuczny. Poza tym strasznie naiwnie pisana była ta elita. Zaraz wyjdą 3 zeszyty nadejścia Falcona to porówna się obie historie.

Offline Antari

Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #66 dnia: Styczeń 14, 2018, 11:17:45 pm »
Nie wiem gdzie zamieścić, brakuje wątku ogólnego o eventach Marvela. Ale skoro historia mocno o Kapitanie to zamieszczam tutaj.

Secret Empire (2017)

Dużo dobrego naczytałem się o tym evencie, jaki to on dobry, niektórzy twierdzili nawet, że to jeden z najlepszych eventów Marvela jakie wydał w ogóle ( W związku z tym miałem spore oczekiwania odnośnie tego tytułu. Ostatecznie moje wrażenia są raczej letnie. Nie jest to chała jak wiele eventów Marvela wydanych w ostatnim czasie, ale to pozycji "świetny", "rewelacyjny" raczej mu daleko. I nie tyle w kwestii samego pomysłu na historię czy poprowadzenia, co rozwleczenia tej 10-12 zeszytowej serii. Ale po kolei.

W skrócie zamysł eventu jest taki - tożsamość Kapitana Ameryki zostaje nadpisana przez Kosmiczną Kostkę wychowaną przez Red Skulla, w taki sposób, iż był od dziecka wychowywany na szpiega Hydry. Po otrzymaniu od rządu władzy absolutnej jako dowódca SHIELD, przystępuje do działania jako Najwyższy Dowódca Hydry i przejmuje władzę w państwie. Jego celem jest oczywiście dominacja nad światem i totalitarne rządy pod batutą jedynie słusznej ideologii propagującej siłę. Część bohaterów opowiada się za nim z różnych pobudek, część nie. Jeszcze inna część dezerteruje i odrzuca ideały Capa, dążąc do jego zabicia.

I tu dochodzimy do głównego zarzutu jaki mam do tego eventu. Sceny akcji. 3/4 komiksu to bezsensowne oklepywanie się po mordach, z którego nic nie wynika. Jest naprawdę gorzej niż zwykle. Bohaterzy z różnych obozów młócą się częściej niż ustawa przewiduje i czekamy tylko kiedy ta bezsensowna wymiana poglądów na pięści się skończy. Problem jest nawet z oryginalnością tych starć. Przez cały czas widziałem sceny z Civil War, House of M czy innej marveloeventozy. Niektóre sceny są wręcz z nich wyjęte. O tyle o ile, pierwsze zeszyty otwierające i zawiązujące fabułę są ciekawe o tyle dalej zmuszeni jesteśmy do przebrnięcia przez resztę historii, z której nic nie wynika i jest totalnie "forgettable". Dopiero końcówka oraz zeszyt o nazwie Omega wracają na solidne tory i historia znowu robi się ciekawa. Koniec końców wrażenia pozostają pozytywne ale po co ten bardzo przeciętny środek? Wniosek? Wystarczyłoby skrócić tę serię do 5-6 zeszytów i mielibyśmy naprawdę solidne superhero o Kapitanie. Jeżeli ilość walk w takim Original Sin wydawała wam się duża, to tutaj będziecie naprawdę mocno znudzeni i sfrustrowani.

Poddanie pod rozwagę ślepej wiary w autorytety i ciekawe przekucie dylematu co było pierwsze jajko czy kura (Cap Hydra czy Cap America) na łamy komiksu to zdecydowanie ciekawe reperkusje wynikające z finału tej opowieści. Dobry początek i końcówka bardzo ratują tę serię w moich oczach.

Tym co przeważa w komiksie bardziej niż zwykle jest także PATOS. Momentami jest on uzasadniony (scena gdy Kapitan podnosi młot Thora), jednakże w większości jest użyty bezsensownie, co powoduje natychmiastowe wymiociny. Masa zeszytów w tej 12 częściowej serii jest z początku tak nadęta, tak rozwleczona do granic wytrzymałości czytelnika, że zaczynamy ziewać. Z założenia ma to chyba lepiej budować napięcie ale efekt jest zgoła odmienny. Bo ile razy można odtwarzać w myślach bohaterów dylematy, "jak wiele błędów popełniliśmy", "jak mogliśmy wpuścić wroga do naszych bram", "jak mogliśmy mu aż tak zaufać". Rozumiem wymogi gatunku ale to jest uwłaczające inteligencji przeciętnego czytelnika, który nie ma problemów z pamięcią.

Na słowa uznania na pewno zasługuje szata graficzna. Jest ona generalnie jednolita przez cały event co niezmiernie mnie cieszy, bo nie trawię zmieniających się rysowników co 1 zeszyt. Tutaj było ich zaledwie kilku i przeważają genialne prace Andrea Sorrentino, które zachwycają nie tylko wykonaniem ale i pomysłem. Towarzyszą im kapitalnie dobrane kolory. Reszta rysowników spisała się całkiem dobrze, choć bez rewelacji (Daniel Acuna, Steve McNiven, Rod Reis). Na dużą pochwałę zasługuje też Mark Brooks, który wykonał wszystkie okładki (0-10 i Omega). Podobnie utrzymane zostały w jednolitej szacie graficznej. Bardzo solidna robota i chętnie postawiłbym te prace na półce.

Ogólna ocena? Oczekiwałem więcej. Ciekawszych starć, ciekawszych wątków. Dostałem może 1/3 tego co być powinno od strony fabularnej. Wizualnie jest bardzo dobrze. Ale czasem to niestety nie wystarcza. 
« Ostatnia zmiana: Styczeń 14, 2018, 11:27:44 pm wysłana przez Antari »

Offline LordDisneyland

Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #67 dnia: Styczeń 15, 2018, 01:48:00 am »
Sam pomysł na "SecretEmpire" wydawał mi się bardzo ciekawy, ale twoja opinia jest kolejnym już czytanym przeze mnie tekstem, z którego przebija głównie rozczarowanie. I jeszcze to zagęszczenie mordobicia... Chyba na razie daruję sobie zakup.

Offline Antari

Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #68 dnia: Styczeń 15, 2018, 03:34:38 pm »

Nawet samo zagęszczenie mordobić nie było by takie złe (bo generalnie walki SH lubię) ale musi z nich coś wynikać. Tutaj były użyte jak zwykły wypełniacz czasu antenowego. Nie przyniosły żadnego rozwiązania, żadnej długotrwałej zmiany, bo większość z walczących to nadludzie zdolni do niemal błyskawicznej regeneracji lub posiadający nieskończone pokłady odporności na uderzenia. Mogliby się tak okładać przez 100 lat i dalej akcja nie zostałaby posunięta dalej. Nikomu też nie przyszło do głowy aby załatwić sprawę drogą dyplomacji. Na dodatek każda z tych potyczek jest poprowadzona tak, jakby była to ostateczna rozgrywka. Gdy czytelnik dochodzi już do tej końcowej, nie wywołuje na nim żadnego wrażenia.


Ogólnie jednak nie przekreślałbym tego eventu. To nadal bardzo ładnie narysowany komiks. Dawno nie widziałem tak równego graficznie eventu. Niektóre plansze zachwycają.






Offline Gazza

Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #69 dnia: Styczeń 18, 2018, 09:08:25 pm »
Co gorsza, mam przeczucie, że Egmont prędzej to wyda niż w klasyce CA Brubakera.... 😢

Edit: choć od strony graficznej SE prezentuje się wybornie...
« Ostatnia zmiana: Styczeń 19, 2018, 06:41:28 am wysłana przez Gazza »

JanT

  • Gość
Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #70 dnia: Styczeń 19, 2018, 10:07:08 am »
Co gorsza, mam przeczucie, że Egmont prędzej to wyda niż w klasyce CA Brubakera.... 😢
Secret Empire się nie da opuścić więc na pewno wyda (ale to nie wcześniej jak za 3 lata  :smile: ) CA Brubakera ma duże szanse w Klasyce Marvela tylko nie wiadomo kiedy  :smile:

Offline Gazza

Odp: Kapitan Ameryka
« Odpowiedź #71 dnia: Styczeń 19, 2018, 10:25:46 am »
Tak, dlatego napisałem "prędzej" :)
Co do CA pióra Bru - czy to nie przykład myślenia życzeniowego aby? Ja wiem, że Egmont czasami wsłuc**je się w głoś komiksowa, ale chyba żadnych sygnałów póki co nie ma ... Oczywiście run EB nadaje się idealnie do Klasyki Marvel'a, ale tak samo jest z Lanternami Johnsa do klasyki DC i innymi....

 

anything