"Kampinos `44" to fantastyczny komiks przygodowo-historyczny. Niemieckie czołgi, polscy ułani i piechota, pancerne pociągi, samoloty, działa, bitwy, piękna flora Puszczy Kampinoskiej (bo tym razem nie ma żadnej fauny nad czym ubolewam, w poprzednich komiksach, choć były krótsze, to znalazło się miejsce dla czapli, wilków, czy żubrów), Powstanie Warszawskie, odjechane akcje robienia Szwabom z dupy jesieni średniowiecza o 3 na ranem na zdobytych przez nich wsiach, a także dotkliwe porażki. A wszystko to świetnie rozpisane przez Zajączkowskiego na rekordowej ilości jeśli chodzi o ten duet plansz (aż 48). I oczywiście narysowane przez Wyrzykowskiego na jego normalnym poziomie młodego Rosińskiego, czyli cud, miód, malina i Zając Poziomka. Jestem zachwycony.
Praktycznie we wszystkich poprzednich komiksach żołnierze AK, Wyklęci i inni walczący Polacy byli przedstawieni jako ludzie totalnie bez skazy. Widocznie w akcjach, które zostały wtedy przedstawione brali udział sami rozgarnięci żołnierze, bo nie zapominajmy, że wszystkie te komiksy są oparte na faktach niemal w 100%. Tutaj jednak dostajemy majora Okonia, czyli średnio rozgarniętego dowódcę i jeszcze jednego gagatka, którego ksywy teraz nie pomnę. I trzeba przyznać, że wszystko co złego przydarzyło się Grupie AK "Kampinos", to była ich wina. Autorzy nie rozczulają się nad nimi i pokazują w komiksie jak naprawdę było. Jest taki moment w opowieści, kiedy pewna postać mówi coś w stylu "chodźmy zrobić..." (i tutaj nie będę spoilerował) i na tym koniec, nie ma dalszego ciągu tego wątku. Ale kilkadziesiąt stron dalej opowieść wraca do tego momentu. Na ostatnim kadrze komiksu to robią i się normalnie zamykając ostatnią stronę popłakałem. Majstersztyk Zajączkowskiego, genialnie chwycił mnie za serce tym zabiegiem. I to nie jeden raz, bo nawet major Okoń ma swój wzruszający moment.
Jeśli ktoś chce potraktować ten komiks jako fajną przygodówkę, to będzie zachwycony, bo to cholernie wciągająca opowieść o bohaterskim oddziale i ich słabym dowódcy. Natomiast inny czytelnik, taki zainteresowany historią ma jeszcze lepiej, bo dostaje wszystko tak narysowane, jak w rzeczywistości wyglądało (czyli czołgi, mundury itd.) + prawdziwą historię i kilkanaście stron przypisów na końcu.
Nic tylko kupować, bo to obok Wież Bois-Maury najlepsza na rynku seria (chodzi o wszystko co tworzy wiadomy duet, a nie tylko serię W imieniu Polski Walczącej) w formacie europejskim. Cena 10-20 zł niższa, od typowych frankofonów, bo tylko 28 zł detalicznej, a do 48 stron komiksu dodano - jak już wspomniałem - sporo dodatkowych treści. Obowiązkowo. 9/10.