Nie powiem nic o Partyzantach, bo ich nie kupiłem
(nie wiem, jak Wy, ale już czuję w kościach tą mnogość tytułów, nowych wydawnictw... zacząłem staranniej selekcjonować tytuły do zakupu; takich Partyzantów jeszcze rok temu łyknąłbym jak pelikan, a teraz niet!)
Więc zamiast Partyzantów przeczytałem właśnie zaległego 5. Jeremiaha; choć większą część tej długiej serii znam od dawna, kolejne tomy, wydane przez Elemental, czytam z coraz większą przyjemnością! (zupełnie odwrotnie niż coraz bardziej nurzące Durango...). W nowym Jeremiahu bije po oczach kreska Hermanna, która w ciągu tych kilku zeszytów tak pięknie wyewoluwała! No i ten domek na prerii (...eee raczej wagon kolejki naziemnej) i inne szczególiki tego westernu postapo, to elementy, które tworzą tzw. "klimat", coś czego nie sposób zdefiniować, a czym Jeremiah zdaje się coraz bardziej przesiąkać.....