Akurat na Thora w wersji Walta Simonsona czekam z niecierpliwością. Pewnie specyficzny styl jego rysunku nie wszystkim przypadnie do gustu, ale przynajmniej nie "gryzie" się ze scenariuszem tak jak przy okazji "Niepojętego".
Swoją drogą mam trochę żal do współczesnych twórców Fantastycznej Czwórki. Bo gdzieś po drodze porzucili w moim przekonaniu sedno tej serii w jej podstawowym założeniu tj. typowo awanturniczy charakter z eksploracją równoległych wymiarów nie tyle z konieczności (ratowanie członka rodziny etc.), co z czystej, nieprzymuszonej żądzy poznania, trochę na zasadzie dziewiętnastowiecznych podróżników pokroju Humboldta, Stanleya, a zwłaszcza Challengera z kart książek Conan Doyle'a. Rozumiem, że w tzw. międzyczasie państwo Richards nie próżnowali w zakresie przetrwania gatunku ludzkiego i pojawienie się Franklina oraz Valerii wymusiło wkomponowanie w cykl maniery znanej z oper mydlanych. Daje się jednak zauważyć brak równowagi między wątkami czysto rodzinnymi, a przygodowymi w dawnym stylu. Dlatego zamiast "Niepojętego" dużo chętniej powitałbym w Kolekcji wycinek dokonań Johna Byrne'a, albo nawet Jacka Kirby'ego i Stana Lee. Ale to pewnie na etapie drugiej odsłony WKKM.