Mam teraz trochę czasu. Zacząłem więc nadrabiać komiksowe zaległości. Niedawno zakupiłem tom, który budzi skrajne emocje nie tylko w dyskusjach na forum ale i w poszczególnych recenzjach. Można powiedzieć, że jedni ten komiks kochają, a inni nienawidzą. A skoro oceny są tak różne, to znaczy że jest to coś dla mnie. Mowa oczywiście o "Marvel Zombies".
Zacznę od tego, że wśród 30 pozycji polskiej edycji WKKM były 3, które sprawiały szybsze bicie serca już w chwili powzięcia informacji o ich wydaniu. Nie dlatego, że je czytałem i że są dobre ale dlatego, że spodziewałem się po nich czegoś nowego, jakiegoś orzeźwienia, takiego uczucia które towarzyszyło mi gdy biegałem do kiosku po kolejne numery Semica. Dwa z nich mam już za sobą. Chodzi o "Daredevil: Born Again" i "Marvel Zombies" właśnie. Trzecim będzie "Iron Man Demon In A Bottle". Mogę teraz w każdym razie stwierdzić, że póki co się nie zawiodłem.
"Marvel Zombies" to dla mnie historia kompletna. Nie ma kłopotu ze zrozumieniem akcji. Wiadomo, że były wydarzenia rozgrywające się przed wydaniem Hachette, a jeszcze więcej rozegrało się później, jednak zeszyty włączone do wydania WKKM zostały dobrane idealnie i stworzyły zamkniętą całość.
"Marvel Zombies" to właśnie coś, czego w komiksie szukam. Nowe spojrzenie, kompletnie inne od tego które Marvel proponuje na co dzień. Bohaterowie nagle stają się krwiożerczymi bestiami. Zabijają ludzi, których mieli chronić a jedyna rzecz jaka nimi kieruje to nieposkromiony głód. Sprowadzenie wszystkich skomplikowanych relacji do prostych, prymitywnych zachowań jest po prostu piękne. Zabijają po żeby się najeść, niszczą bo muszą to robić. Nie towarzyszy temu żadna filozofia. Jest po prostu pierwotna żądza krwi, wylewająca się z każdego kadru. Niektóre sceny mogą zniesmaczać. Osoby o słabszych żołądkach mogą odczuwać mdłości. Ja nie mam kłopotów ani z jednym ani z drugim.
Dodatkowym smaczkiem są nieskomplikowane dialogi w wykonaniu zombie oraz czarny, znakomity humor. Prawdę mówiąc, to chętnie bym obejrzał jak Spider pochłania ciocię May i Mary Jane. Musiała to być zaiste królewska uczta
.
Całości dopełniają klasyczne okładki stylizowane na wersję zombie. Naprawdę świetna robota, majstersztyk. Szczególnie podobają mi się wersje okładek Spider-Mana czyli Marvel Zobies#1 i Marvel Zombies#5. Ten rysownik trafił w mój gust. Muszę zgłębić inne jego prace.
Podsumowując, "Marvel Zombies" to bardzo dobrze wydane pieniądze, jedne z najlepiej wydanych przeze mnie na komiksy w tym roku. Obecnie znajduje się u mnie w top5 WKKM. Szczerze polecam wszystkim.
A tak w ogóle, to chyba trzeba zacząć odkładać na omnibus.
Na koniec jedno pytanie. Intryguje mnie jedna kwestia. Dlaczego wszyscy zwracają się do Kapitana Ameryki per "Pułkowniku" i co to za historia z prezydenturą? Czy gdzieś zostało to wyjaśnione?