A ja mam zupełnie na odwrót. Johns staje na wysokości zadania z tą historią. Całość Wojny Darkseida traktuję jako naprawdę solidną lekturę (trochę żałuję, że nie postawiłem na omnibus, bo to fajna niezależna opowieść). Jedyny minus całości to słabe rysunki Manapula w dwóch pierwszych zeszytach drugiego tomu, które naprawdę odstają od tego co zrobił Fabok i w ogóle nie pasują do tej historii. Trochę psują obraz całości, bo Fabok momentami przechodzi sam siebie. No ale widocznie musieli na siłę wepchnąć Manapula, takie wymogi korpo.
Fajna jest też końcówka, która patrząc przez pryzmat Rebirth, wyjaśnia kto stoi za tym wszystkim.