Często w Europie kolejny epizod pojawia się w odstępach rocznych, w Ameryce - miesięcznych, w Japonii - dwutygodniowych. Do tego tła tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia, jeżeli weźmiemy pod uwagę dogłębne różnice w podejściu do materii komiksowej. W tym kontekście ktoś, kto deprecjonuje komiks japoński na podstawie braku teł, dowodzi, że tła są dla niego ważniejsze niż sam komiks. I że jest mało oczytany w komiksie japońskim.
Podejrzewam, że uwagi o deprecjonowaniu i słabym oczytaniu odnoszą się do tego, co ja napisałem. Podejrzewam również, że jest to próba zaczepki i budzenia złych emocji. Ale ja te uwagi zignoruję.
I poproszę, żebyś wyjaśnił, na czym polegają owe dogłębne różnice w podejściu do materii komiksowej, o których wspominasz, bo chciałbym w końcu je zrozumieć.
Chciałem też zaznaczyć, że niczego nie deprecjonuję na podstawie obecności lub nieobecności teł. Nie neguję, że rysownik rysujący zawartość kadru tylko jedną nieprzerwaną kreska, może uzyskać artystycznie wartościowy produkt (animowany film La linea jest tu dobrym przykładem),Stwierdziłem natomiast, że w wielu japońskich komiksach owej jakości artystycznej nie widać. Widać natomiast pośpiech i skrótowość.
Na argument o rysowaniu czegoś przez dwa tygodnie przypomnę, że wytwornia Rogera Cormana reklamowała jeden ze swoich filmów sloganem: "Najlepszy film nakręcony w dwa tygodnie". Dodam, że nie był to dobry film.
Przypomnę też, że Janusz Christa rysował swoje paski w odstępach jednodniowych (z przerwą na niedzielę). Winsor McCay czy Hal Foster rysowali stronę zaś co tydzień.
Przypomnę też, że wersje komiksów japońskich, które są publikowane u nas, nie są przedrukami z wydawanych co dwa tygodnie magazynów, ale z publikacji książkowych tychże. Do publikacji w tomikach natomiast rysownicy japońscy niejednokrotnie poprawiają i uzupełniają swoje rysunki.
Pozostaję w oczekiwaniu na objaśnienie owych dogłębnych różnic.