chociaż marzyła mi się zbroja szturmowca, to jednak moim ulubionym gadgetem była figurka Jabby, którą wiele lat temu tata przywiózł mi z Anglii (ku oburzeniu reszty rodziny). Jabba nie był imponujących rozmiatów bo jakieś 25x10, ale za to dołączony był do niego kubeczek z fluorescencyjną mazią z zatopionymi w niej "płodami", którą wlewało się do figurki po odkręceniu głowy, a następnie po złożeniu i przyciśnięciu Jabba puszczał imponującego zielonego hafta. do dziś ją trzymam