Podobnie jak poprzednicy przychylam posta - fastfoodowa opera mydlana, o emo nastolatkach z problemami często wyjętymi z dupy (i muszę przyznać, że czasami sięgają bardzo, bardzo głęboko aby coś wyciągnąć) . Ale mimo wszystko czyta się to płynnie, lekko i z umiarkowanym zaciekawieniem.
Ale właśnie skończyłem lekturę 5 tomu i jedno pytanko mam. Pojawia się tam w paru miejscach przecięta na pół planeta. We wcześniejszych tomach coś o tym mówili? W jaki sposób to się stało, itp? Nie mam w tej chwili dostępu do reszty tomów, więc nie mam jak tego sprawdzić.
A widok przeciętej planety mnie zafascynował. Pomysł jest oczywiście niemiłosiernie głupi, ale trzeba przyznać, że śmiały. Ale gdy próbuję sobie wyobrazić energię potrzebną do przecięcia planety, potem do odholowania drugiej połówki poza wspólną przecież studnię grawitacyjną, a potem pokazują nam obrazki z powierzchni planety, gdzie wszystko jest w jak najlepszym porządku, to popadam w tym większą fascynację nad wyobraźnią scenarzysty. Inna sprawa, że tak okaleczony glob nie miał by szans aby zachować formę połowy kuli. Płynne jądro zaraz przyjęłoby kształt wspomnianej kuli, a skorupa globu zapadła by się i nici z tak pięknie obmyślonej półplanety.
I tym bardziej jestem ciekaw, czy jakoś to było wytłumaczone wcześniej.