Autor Wątek: Saga  (Przeczytany 38617 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Wolf85

Odp: Saga
« Odpowiedź #75 dnia: Październik 20, 2016, 08:02:50 pm »
Aj tam, bzdury gadacie, nie twierdzę, że siedziałem z takim rozdziawem jak przy tomach 1-3 nad 5, ale w dalszym ciągu uważam, że seria wcale nie obniżyła lotów, ot prostu środki story arców często są nieco słabsze.

I jak można nie lubić The Brand, mi tam było jej szkoda...
« Ostatnia zmiana: Październik 20, 2016, 08:06:47 pm wysłana przez Wolf85 »
Otaczają mnie idioci, w liczbie trzech

Offline Nawimar

Odp: Saga
« Odpowiedź #76 dnia: Październik 21, 2016, 07:50:02 am »
No ja właśnie mam najwięcej uwag do konstrukcji postaci. I to już od pierwszego tomu. Jakoś nie mogę wyzbyć się poczucia, że to taka gromadka emo-nastalatków (nie wyłączając także obecnych w tej serii siepaczy). Z drugiej strony niektórym czytelnikom może to odpowiadać i zdaje się, że gdy seria startowała wspomniana subkultura miała się nieźle.

Offline amsterdream

Odp: Saga
« Odpowiedź #77 dnia: Październik 24, 2016, 02:03:23 am »
Przeczytałem wczoraj 5 tom i żadnego spadku nie zauważyłem. Saga to jest jeden z niewielu komiksów, który z tomu na tom podoba mi się coraz bardziej. A zmiana rozłożenia akcentów z przygodówki bardziej na obyczajówkę czy nawet jak to niektórzy nazwali telenowelę, dla mnie też na duży plus.

Offline kuba g

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 949
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • a fuel injected suicide machine
Odp: Saga
« Odpowiedź #78 dnia: Październik 24, 2016, 09:28:14 am »
Nadszedł ten dzień, że zgadzamy się w opinii o jakimś komiksie :D
perły przed wieprze

Offline clarence

Odp: Saga
« Odpowiedź #79 dnia: Październik 28, 2016, 12:55:16 pm »
Podobnie jak poprzednicy przychylam posta - fastfoodowa opera mydlana, o emo nastolatkach z problemami często wyjętymi z dupy (i muszę przyznać, że czasami sięgają bardzo, bardzo głęboko aby coś wyciągnąć) . Ale mimo wszystko czyta się to płynnie, lekko i z umiarkowanym zaciekawieniem.

Ale właśnie skończyłem lekturę 5 tomu i jedno pytanko mam. Pojawia się tam w paru miejscach przecięta na pół planeta. We wcześniejszych tomach coś o tym mówili? W jaki sposób to się stało, itp? Nie mam w tej chwili dostępu do reszty tomów, więc nie mam jak tego sprawdzić.
A widok przeciętej planety mnie zafascynował. Pomysł jest oczywiście niemiłosiernie głupi, ale trzeba przyznać, że śmiały. Ale gdy próbuję sobie wyobrazić energię potrzebną do przecięcia planety, potem do odholowania drugiej połówki poza wspólną przecież studnię grawitacyjną, a potem pokazują nam obrazki z powierzchni planety, gdzie wszystko jest w jak najlepszym porządku, to popadam w tym większą fascynację nad wyobraźnią scenarzysty. Inna sprawa, że tak okaleczony glob nie miał by szans aby zachować formę połowy kuli. Płynne jądro zaraz przyjęłoby kształt wspomnianej kuli, a skorupa globu zapadła by się i nici z tak pięknie obmyślonej półplanety.
 I tym bardziej jestem ciekaw, czy jakoś to było wytłumaczone wcześniej.

Offline Jaxx

Odp: Saga
« Odpowiedź #80 dnia: Październik 28, 2016, 01:24:24 pm »
I tym bardziej jestem ciekaw, czy jakoś to było wytłumaczone wcześniej.

Tak sobie myślę, dlaczego akurat realizm tego motywu Cię zastanowił, a nie np.
Spoiler: pokaż
drzewo-statek kosmiczny, czaszka-statek kosmiczny, smoczyce rozmawiające przez translator, seks między człowiekiem a bezręką pajęczycą, cała rasa telewizoro-głowych androidów, którzy rozmnażają się zupełnie naturalnie, z królem, który ma gigantyczną panoramę zamiast zwykłego telewizora (co, miał transplantację, jak został królem? od razu się taki urodził? a może te telewizoro-głowy rosną z czasem, zmieniając technologię, w jakiej są stworzone? :)) i mnóstwo innych wykręconych rzeczy, jakie się tu pojawiają, włącznie z samozaspokajającym się smokiem z przyrodzeniem wielkim jak on sam
. Saga to opera mydlana, zgadza się, ale za to opera tak maksymalnie oryginalna i pomysłowa, że próżno szukać drugiej takiej samej lub chociażby zbliżonej. Jest to chyba jedyna seria, gdzie wszystko - WSZYSTKO - co sobie wymyśli scenarzysta, przejdzie gładko przez gardło i to jest jej ogromna siła. Nie podchodź do tego świata w sposób realistyczny, bo to się nie uda - odbieraj go w charakterze baśni, fantasmagorycznej wędrówki bez ograniczeń, napędzanej rozszalałą, niepohamowaną wyobraźnią, bo w takiej właśnie konwencji jest ona tworzona. I dlatego scenarzysta nie bawi się w wytłumaczenia dlaczego to działa, a tamto nie - nie to jest tutaj celem, ani nawet środkiem. To po prostu tło, które musisz kupić, jeżeli chcesz bawić się razem z nim. I na takim właśnie tle trzeba chłonąć opowiadaną historię, a ta - pomimo prostoty - jest szalenie wciągająca, a postacie są kapitalnie nakreślone i prowadzone.

Ja po 5 tomie w ogóle nie odczuwam spadku jakości. Bawi mnie to tak samo, jak tomy początkowe i już wypatruję tomu 6, z bólem przyjmując wieść, że dopiero na wiosnę powrócę do tego zwariowanego, pokręconego, ale smakującego wybornie świata. 

Offline Nawimar

Odp: Saga
« Odpowiedź #81 dnia: Październik 28, 2016, 01:27:04 pm »
Clarence - szczerze już nie pamiętam o co chodziło z tą planetą. Pewne jest, że Tajfun w "Zagadce Układu C-2" przećwiczył tę opcję już lata temu i jak widać sprawdziło się na tyle, że Vaughan zapożyczył ten koncept od Raczkiewicza :wink:

Offline clarence

Odp: Saga
« Odpowiedź #82 dnia: Październik 28, 2016, 04:01:47 pm »
Tak sobie myślę, dlaczego akurat realizm tego motywu Cię zastanowił, a nie np.
Spoiler: pokaż
drzewo-statek kosmiczny, czaszka-statek kosmiczny, smoczyce rozmawiające przez translator, seks między człowiekiem a bezręką pajęczycą, cała rasa telewizoro-głowych androidów, którzy rozmnażają się zupełnie naturalnie, z królem, który ma gigantyczną panoramę zamiast zwykłego telewizora (co, miał transplantację, jak został królem? od razu się taki urodził? a może te telewizoro-głowy rosną z czasem, zmieniając technologię, w jakiej są stworzone? :smile: ) i mnóstwo innych wykręconych rzeczy, jakie się tu pojawiają, włącznie z samozaspokajającym się smokiem z przyrodzeniem wielkim jak on sam
. Saga to opera mydlana, zgadza się, ale za to opera tak maksymalnie oryginalna i pomysłowa, że próżno szukać drugiej takiej samej lub chociażby zbliżonej. Jest to chyba jedyna seria, gdzie wszystko - WSZYSTKO - co sobie wymyśli scenarzysta, przejdzie gładko przez gardło i to jest jej ogromna siła. Nie podchodź do tego świata w sposób realistyczny, bo to się nie uda - odbieraj go w charakterze baśni, fantasmagorycznej wędrówki bez ograniczeń, napędzanej rozszalałą, niepohamowaną wyobraźnią, bo w takiej właśnie konwencji jest ona tworzona. I dlatego scenarzysta nie bawi się w wytłumaczenia dlaczego to działa, a tamto nie - nie to jest tutaj celem, ani nawet środkiem. To po prostu tło, które musisz kupić, jeżeli chcesz bawić się razem z nim. I na takim właśnie tle trzeba chłonąć opowiadaną historię, a ta - pomimo prostoty - jest szalenie wciągająca, a postacie są kapitalnie nakreślone i prowadzone.

Ja po 5 tomie w ogóle nie odczuwam spadku jakości. Bawi mnie to tak samo, jak tomy początkowe i już wypatruję tomu 6, z bólem przyjmując wieść, że dopiero na wiosnę powrócę do tego zwariowanego, pokręconego, ale smakującego wybornie świata. 
Z fasadowości świata przedstawionego zdaję sobie jak najbardziej sprawę i przyjmuję z całym dobrodziejstwem inwentarza. Bawią mnie pomysły Vaughana, czasami intrygują, ale to takie fantasy (bo nie sci-fi) dla ubogich, robione pod publiczkę. Autor sprzedaje nam problemy XXI-wiecznych nastolatków w scenerii fantastyki naukowej. Pseudo fantastyki, ledwo trzymającej się razem jako całość. Widzę tu troche problemów ze spójnością świata przedstawionego, ale nie w kwestii realizmu. Realizmu tu nie ma i mi to akurat nie przeszkadza. Na tyle nie przeszkadza, że kupiłem wszystkie pięć tomów i kupię szósty.

Akurat drzewo-statek kosmiczny, czaszkę-statek kosmiczny, smoczyce rozmawiające przez translator czy bezrękie pajęczyce kopulujące z człowiekiem to ja sobie mogę jak najbardziej wyobrazić "na serio" bez odwoływania się do umownej konwencji sci-fi. A dlaczegoby nie? Gdy się za 200 lat przepiszemy na DNA w wersji v3.45 i będziemy chodzić na białkach krzemowych, to kto wie co będzie krążyło na orbitach planet w układzie słonecznym? Ale z wyobrażeniem przepołowionej planety mam już trochę problem, więc zapytałem, czy ktoś aby przypadkiem wie coś na ten temat. Ciekaw jestem bardzo czy Vaughan to jakoś wytłumaczył czy dał tylko bo dobrze wyglądało.

Offline misiokles

Odp: Saga
« Odpowiedź #83 dnia: Październik 28, 2016, 09:24:18 pm »
Zdecydowanie bardziej wolę komiksy, które w sztafażyku sc-fi mówią o problemach XXI wiecznych nastolatków, niż poważne fabuły dziejące się w średniowieczu, gdzie bohaterowie kierują się XXI wieczną mentalnością. Taka fajna rzecz u futurystów, że mogą się mylić, ale naginanie historii już tak łatwo nie uchodzi. Zresztą - Sga jest klasyczną space operą i porusza te same orbity co Frank Ferbert w Diunie. A że robi to nowocześnie, na modłę obecnego luzu? Bo robi! Czemu ma powtarzać formuł znane od dziesięcioleci i przez to lekko zwietrzałe?

A w świecie gdzie wyrafinowana technologia egzystuje obok magii - przecięte planety nie powinny dziwić! Dlatego warto zakupić Uniwersal War One. Tak i przecinają planety, magii brak i jest to rasowe hard-sf :)

Offline clarence

Odp: Saga
« Odpowiedź #84 dnia: Październik 29, 2016, 09:10:16 am »
Zdecydowanie bardziej wolę komiksy, które w sztafażyku sc-fi mówią o problemach XXI wiecznych nastolatków, niż poważne fabuły dziejące się w średniowieczu, gdzie bohaterowie kierują się XXI wieczną mentalnością. Taka fajna rzecz u futurystów, że mogą się mylić, ale naginanie historii już tak łatwo nie uchodzi.
Się podpisuje obiema ręcami.
Zresztą - Sga jest klasyczną space operą i porusza te same orbity co Frank Ferbert w Diunie. A że robi to nowocześnie, na modłę obecnego luzu? Bo robi! Czemu ma powtarzać formuł znane od dziesięcioleci i przez to lekko zwietrzałe?
No, może nie do końca tak klasyczną, a Ferbert im dalej w las tym bardziej ssie (ale pierwsza Diuna super) ale  Sagę czytam i czytać będę. Szósty tom na pewno zakupię.
A w świecie gdzie wyrafinowana technologia egzystuje obok magii - przecięte planety nie powinny dziwić! Dlatego warto zakupić Uniwersal War One. Tak i przecinają planety, magii brak i jest to rasowe hard-sf :smile:
No ja właśnie stawiam na magię - jakieś potężne zaklęcie plus podprzestrzenna autostrada którą zasysają energię prosto ze słońca aby je podtrzymać.

Offline Nawimar

Odp: Saga
« Odpowiedź #85 dnia: Październik 29, 2016, 10:24:06 am »
Misiokles: "Sga jest klasyczną space operą i porusza te same orbity co Frank Ferbert w Diunie"

Tu bym się nie zgodził. To jednak nawet w drobnej części nie ta skala złożoności fabularnej co w "Diunie". Mi właśnie mocno przeszkadza bolesna wręcz prostota "Sagi", tak pomyślanej aby odnalazł się w niej nawet adept amerykańskiej podstawówki. Z drugiej strony dobrze to świadczy o rynkowym rozeznaniu twórców tej serii.
« Ostatnia zmiana: Październik 29, 2016, 10:28:20 am wysłana przez Nawimar »

Offline isteklistek

Odp: Saga
« Odpowiedź #86 dnia: Październik 29, 2016, 10:31:10 am »
To jakiś fandomowy slang, że pisze się "Ferbert"?

Offline misiokles

Odp: Saga
« Odpowiedź #87 dnia: Październik 29, 2016, 01:53:39 pm »
Chyba autokorekta w androidzie ma swoich ulubieńców. Tylko to przychodzi mi na myśl do obrony tej literówki
 :cry:

Offline wilk

Odp: Saga
« Odpowiedź #88 dnia: Listopad 02, 2016, 01:18:52 pm »
Nie zauważyłem żadnego spadku jakości w stosunku do poprzednich tomów. Tom pierwszy był dla mnie sporym odkryciem, potem z tomem 2 albo poziom trochę spadł albo, co bardziej prawdopodobne, seria nie była już dla mnie aż takim zaskoczeniem.


No ja właśnie mam najwięcej uwag do konstrukcji postaci. I to już od pierwszego tomu. Jakoś nie mogę wyzbyć się poczucia, że to taka gromadka emo-nastalatków (nie wyłączając także obecnych w tej serii siepaczy). Z drugiej strony niektórym czytelnikom może to odpowiadać i zdaje się, że gdy seria startowała wspomniana subkultura miała się nieźle.
Subkultura emo-nastolatków? A co charakteryzuje tę subkulturę i tym samym postacie w Sadze? Ten cały ruch emo kojarzy mi się jedynie z jakąś depresyjną egzaltacją na pokaz. Nie dostrzegam tego w Sadze ale mogę być w błędzie, stąd pytam co przez to rozumiesz.


A widok przeciętej planety mnie zafascynował. Pomysł jest oczywiście niemiłosiernie głupi, ale trzeba przyznać, że śmiały. Ale gdy próbuję sobie wyobrazić energię potrzebną do przecięcia planety, potem do odholowania drugiej połówki poza wspólną przecież studnię grawitacyjną, a potem pokazują nam obrazki z powierzchni planety, gdzie wszystko jest w jak najlepszym porządku, to popadam w tym większą fascynację nad wyobraźnią scenarzysty. Inna sprawa, że tak okaleczony glob nie miał by szans aby zachować formę połowy kuli. Płynne jądro zaraz przyjęłoby kształt wspomnianej kuli, a skorupa globu zapadła by się i nici z tak pięknie obmyślonej półplanety.
 I tym bardziej jestem ciekaw, czy jakoś to było wytłumaczone wcześniej.

 
Zdecydowanie Saga to nie jest hard s-f i całe szczęście. Nie zgadzam się z tym aby wartość fantastyki mierzyć tym czy pomysł autora jest głupi z naukowego punktu widzenia czy też nie. A kto powiedział, że wszechświat Sagi rządzi się naszymi prawami fizyki? Kto powiedział, że to w ogóle jest nasz wszechświat? Przecież już od pierwszego tomu wiadomo, że akcja osadzona jest w "kosmicznych" realiach tylko po to aby autor miał wolną rękę w wymyślaniu niewiarygodnych pomysłów. I to, oprócz humoru, zaskakujących zwrotów akcji i lekkiego pióra scenarzysty, uważam za największe zalety tej serii.

Offline clarence

Odp: Saga
« Odpowiedź #89 dnia: Listopad 02, 2016, 04:35:45 pm »
Zdecydowanie Saga to nie jest hard s-f i całe szczęście. Nie zgadzam się z tym aby wartość fantastyki mierzyć tym czy pomysł autora jest głupi z naukowego punktu widzenia czy też nie. A kto powiedział, że wszechświat Sagi rządzi się naszymi prawami fizyki? Kto powiedział, że to w ogóle jest nasz wszechświat? Przecież już od pierwszego tomu wiadomo, że akcja osadzona jest w "kosmicznych" realiach tylko po to aby autor miał wolną rękę w wymyślaniu niewiarygodnych pomysłów. I to, oprócz humoru, zaskakujących zwrotów akcji i lekkiego pióra scenarzysty, uważam za największe zalety tej serii.
Oj tam, może mam trochę hopla na punkcie hard SF, ale akurat w Sadze duża umowność świata przedstawianego mi nie przeszkadza za bardzo. Ciekaw po prostu byłem pomysłu Vaughana na ten półplanetarny obiekt. Małe wyjaśnienie by się przydało, szczególnie, że z fizycznego punktu widzenia, jest on bez sensu. Osobiście obstawiam (jak już wspominałem) jakieś potężne zaklęcie trzymające w kupie ową przepołowioną planetę i podprzestrzenną autostradę którą zaklęcie zasysa energię prosto z gwiazdy w macierzystym układzie aby się nie rozpaść.