Co do dyskusji stare vs. nowe, nie mam tutaj zdecydowanego stanowiska. Podobają mi się nowe scenariusze, które są bardziej dojrzałe i "down to Earth". Czytelnik jest traktowany poważniej, a target jest raczej 18+. Brak tej uroczej naiwności z dawnych lat, co sprawia, ze rzecz jest bliższa krwiobiegu. Z kolei w starych historiach kocham warstwę graficzną, która jest dla mnie kwintesencją amerykańskiego komiksu. Brak komputerowej ingerencji, klasyczne sylwetki bohaterów, kolorystyka - to jest to, co kocham najbardziej. Nie neguję w żaden sposób nowego podejścia do tworzenia komiksowych rysunków. Ona też ma swoje miejsce i czas. Dlatego cieszy mnie, że obok takich historii jak X-Men: Gifted, czy Iron Man: Extremis dostaję Birth Of Venom, Wolverine, czy Dark Phoenix Saga. To jest esencja marvelowych potrzeb;)
Nie jestem specjalnym miłośnikiem komiksów superbohaterskich i nie śledzę ich na bieżąco. Jednak to, na co trafiam i co przyciąga moją uwagę sprawia wrażenie, jakby twórcy świadomie nawiązywali do stylu lat osiemdziesiątych (np. nowy "Swamp Thing" i "Animal Man"), albo ostentacyjnie podkreslali, że sa "unplugged", że ich siłą jest para w łapie a nie komputerowe wsparcie (Tim Sale, Oeming, Miller, bracia Moon i Ba, Guera, Sean Philips, Gianfelice i masa innych). Oczywiście, wiem, że komputer tam jest, ale jest wykorzystywany w sposób dyskretny.
Ostatno zaskoczył mnie David Mazzucchelli swoim "Asteriosem Polypem" - człowiek, który narysował "Batman. Year One" bawi się tutaj zmieniając style, konwencje, pomysły, wprowadza nawet grafik komputerową, ale w przewrotny sposób.
Aha, witamy na forum.