W skandynawskim główna bohaterka jest lepsza i tyle.
W jakim sensie lepsza? Rooney Mara bardzo mi przypadła do gustu, wcześniej widziałem ją tylko w "Social Network" gdzie w sumie grała zwykłą dziewczynę, studentkę, nawet nie kojarzyłem jej z tej roli - zaskoczyła mnie jej przemiana i tak odważna rola. Noomi Rapace, czyli Lisbeth Salander znam z "Prometeusza" i "Sherlocka Holmesa", ma trochę drażniącą urodę. Ale na pewno skandynawską trylogię obejrzę, tym bardziej, że na razie nie zanosi się, żeby Fincher miał kontynuować swoją.
A komiks uważam za mdły i bez wyrazu.
Szkoda. Mało ostatnio u nas Vertigo wychodzi, a jak wychodzi to coś słabszego.