Alternatywne okładki pojawiają się nawet teraz przy komiksach z cyklu Marvel Nov - czy to durna tradycja? Nie powiedziałbym. Dla mnie jest to zaleta, bo zawsze mamy do wyboru dwie opcje. Jest to tym cenniejsze, że:
1) w najnowszym numerze okładki się od siebie diametralnie różnią stylem, dzięki czemu dostajemy rzeczywiście dwie różne okładki, a nie jak było poprzednio bardzo do siebie podobne,
2) Cenna pozostaje bez zmian co w wypadku komiksów Marvela nie jest takie oczywiste
Przyznaję, że trochę się zagalopowałem. Generalnie "Biały Orzeł" kojarzy mi się z latami dziewięćdziesiątymi amerykańskiego
superhero, a w szczególności ze wszystkim co w nich najgorsze, w tym także z pierdyliardami wariantów okładek. I stąd mój (być może niesprawiedliwy) subiektywizm.
Dziś w Marvelu (i pewnie nie tylko) alternatywne okładki bywają dobre, a nawet bardzo - zwłaszcza kiedy robi je Skottie Young!
3) Piszesz o durnej tradycji, a akapit dalej wspominasz, że do zakupu komiksu zachęciła Cię właśnie alternatywna wersja okładki. Jak widać więc spełniła ona swoją rolę.
Skłoniła mnie do tego wiadomość, że rysować będzie Anna Helena Szymborska, której rysunki znałem i lubiłem już wcześniej. Alternatywna okładka numeru piątego jej autorstwa była tylko zachętą dodatkową, choć rzeczywiście skuteczną.
Wydaje mi się, że ciężko jest obecnie stworzyć coś naprawdę oryginalnego w komiksie superbohaterskim.
Wydaje mi się również, że nawet w seriach największych wydawnictw jak Marvel, poszczególne komiksy są w jakiś sposób do siebie podobne. Zresztą to chyba nawet N.N. napisał kiedyś, że tak naprawdę każdy komiks jest tak samo skonstruowany, zmieniają się tylko narzędzia (bohaterowie, miejsca) do jego zaprezentowania.
Zgadza się, ale brak oryginalności nie jest jedynym problemem BO. Tylko ogólna słabizna.
Poza tym argument, że coś jest trudne, to słaby argument.
Wydaje mi się również, że wielu podchodzi do BO z niewłaściwej perspektywy, oceniając go przez pryzmat amerykańskich komiksów o trykociarzach. Ja raczej nie gustuje w takim gatunku, nie śledzę każdej serii Marvela DC czy innych, a Orła staram się oceniać bez porównywania do amerykańskich komiksów. W Polsce jest to seria może nie bardzo oryginalna (bodajże Turucorp wymienił kiedyś kilka serii o superbohaterach, które powstały w Polsce), ale dająca jakiś powiew świeżości na naszym ryneczku. Ile, bowiem pojawiło się w tym roku komiksów superbohaterskich? Niewiele, a stricte trykociarskich to chyba tylko BO i ewentualnie Jan Hardy.
Kończąc - uważam, że może BO nie jest kwintesencją oryginalności, ale jego lektura naprawdę bawi i nie jest to rzecz tak złą, jak niektórzy chcą widzieć.
Ciężko nie oceniać BO z perspektywy amerykańskich komiksów trykociarskich, bo "inspiracje" są boleśnie oczywiste. Inspiracje celowo wziąłem w cudzysłów, bo jak pisałem na blogu uważam, że autory BO po prostu zrzynają. A w takim przypadku moim zdaniem trzeba się odnieść do pierwowzorów.
Co do innych polskich komiksów, to nie widzę, w jaki sposób BO wnosi powiew świeżości na nasz rynek.
W większości polskich komiksów o superbohaterach czy to humorystycznych, czy poważnych wykorzystanie konwencji
superhero lub zabawa nią miały jakieś cechy własne, stworzone przez naszych twórców. W przypadku BO moim zdaniem mamy TYLKO powielanie schematów, bez dodania niczego "od siebie" przez autorów, bez nadania jakiegoś rysu charakterystycznego ich dziełka. Wrzucenie do komiksu Witchblade i nazwanie jej Syreną nie wystarcza na nadanie komiksowi polskiego charakteru.