Przeczytałem Twoją recenzję i nie do końca jestem w stanie zgodzić się z nią:
Nawet wprowadzenie alternatywnych wersji okładek nawiązuje do durnej tradycji tamtych lat - dziesięciu i więcej wersji okładek do jednego kiepskiego komiksu.
Alternatywne okładki pojawiają się nawet teraz przy komiksach z cyklu Marvel Nov - czy to durna tradycja? Nie powiedziałbym. Dla mnie jest to zaleta, bo zawsze mamy do wyboru dwie opcje. Jest to tym cenniejsze, że:
1) w najnowszym numerze okładki się od siebie diametralnie różnią stylem, dzięki czemu dostajemy rzeczywiście dwie różne okładki, a nie jak było poprzednio bardzo do siebie podobne,
2) Cenna pozostaje bez zmian co w wypadku komiksów Marvela nie jest takie oczywiste
3) Piszesz o durnej tradycji, a akapit dalej wspominasz, że do zakupu komiksu zachęciła Cię właśnie alternatywna wersja okładki. Jak widać więc spełniła ona swoją rolę.
"Wielka draka w stolicy" była dla mnie przykładem zerowego poziomu oryginalności.
Wydaje mi się, że ciężko jest obecnie stworzyć coś naprawdę oryginalnego w komiksie superbohaterskim. Wydaje mi się również, że nawet w seriach największych wydawnictw jak Marvel, poszczególne komiksy są w jakiś sposób do siebie podobne. Zresztą to chyba nawet N.N. napisał kiedyś, że tak naprawdę każdy komiks jest tak samo skonstruowany, zmieniają się tylko narzędzia (bohaterowie, miejsca) do jego zaprezentowania.
Wydaje mi się również, że wielu podchodzi do BO z niewłaściwej perspektywy, oceniając go przez pryzmat amerykańskich komiksów o trykociarzach. Ja raczej nie gustuje w takim gatunku, nie śledzę każdej serii Marvela DC czy innych, a Orła staram się oceniać bez porównywania do amerykańskich komiksów. W Polsce jest to seria może nie bardzo oryginalna (bodajże Turucorp wymienił kiedyś kilka serii o superbohaterach, które powstały w Polsce), ale dająca jakiś powiew świeżości na naszym ryneczku. Ile, bowiem pojawiło się w tym roku komiksów superbohaterskich? Niewiele, a stricte trykociarskich to chyba tylko BO i ewentualnie Jan Hardy.
Kończąc - uważam, że może BO nie jest kwintesencją oryginalności, ale jego lektura naprawdę bawi i nie jest to rzecz tak złą, jak niektórzy chcą widzieć.