Ostatnio wpadł w moje ręce (z półki-sterty nieprzeczytanych pozycji
) MoonCop i... niestety nie zachwycił mnie ten komiks.
Pisząc najogólniej - raczej trochę mnie wynudził ("trochę" - bo sam komiks jest króciutki i nie miał czasu by zrobic to bardziej). Oczywiście jestem świadom, że taka była konwencja rzeczonego komiksu - powolna akcja, pokazanie życia na księżycu dokładnie w takiej "powolnej" formie,... ale mnie osobiście ta formuła nie kupiła. Nie wywołała zadumy czy melancholii, nie spowodowała, że jakoś specjalnie zżyłem się z postacią - ot do przeczytania i zapomnienia.
Oczywiście, nie jest to fatalny komiks, kilka razy się uśmiechnąłem, świat i scenki z życia na księżycu przedatwione w dość ciekawy sposób - kilka naprawdę fajnych pomysłów... ale całość jakoś u mnie "nie zatrybiła" i z tych pojedynczych, ciekawych pomysłów nie wyszedł komiks, który by mnie zaciekawił.
Jedyny wyjątek to ostatnie 2-3 strony. Niby tak proste, a pięknie pokazane - samotność, miłość, cel życia, "universe"... dużo można by odczytywać z tej sceny - bardzo ładna... aż mnie dreszcz przeszedł
.
Ogólna ocena (skala 1-6): 3 z malutkim +
PS. Czy "Goliat" do komiks lepszy/ gorszy/ciekawszy od Mooncopa? - zastanawiam się czy polować na niego na allegro...