"Ostatnie dni Stefana Zweiga" - edytorsko to piękny album, Wydawnictwo już pierwszym komiksem pokazało, że do sprawy podchodzi z powagą, odpowiedzialnością i pietyzmem. No i świetnie - na razie kupiłem od nich prawie wszystko. Graficznie też jest dobrze, Guillaume Sorel warsztatowo to dla mnie lepsza wersja Kasprzaka, do tego świetnie uzupełnia rysunki malarskim tłami. Natomiast problem polega na tym, że nie czuję w "Ostatnich dniach..." dramatu. Nie zadziałała ta specyficzna komiksowa alchemia, dzięki której scenariusz i rysunki zamieniają się w zajmującą opowieść. Szczególnie zawiniła - tak mi się wydaje - literacka proweniencja dialogów, ale ta literackość jako taka w ogóle słabo współdziała. Wszystko tu biegnie dwoma nurtami - w czasie lektury otoczyły mnie obrazy, podczas gdy szum drugiego nurtu próbował coś tłumaczyć... Niemniej ani się nie zasmuciłem, ani nie współczułem... W każdym razie nie za bardzo...