Osoby, które nie czytały książek, musiałyby się w ostatnio ogóle odciąć od mediów, żeby uniknąć spoilerów, obawiam się. Wszyscy się jakby szaleju najedli przy premierze IV sezonu.
Pierwszy odcinek doskonały, zwłaszcza ostatnia sekwencja. Ciekaw jestem jak dalej pociągną wątek małej mścicielki i wielbiciela drobiu. Jedno mi trochę nie przypasowało, ale to zarzut, który powtarza się przy serialu z pewną regularnością - twórcy nie pamiętają o zasadzie, że "lepsze jest wrogiem dobrego" i zmieniają doskonały materiał z Martina. W tym wypadku - sposób poprowadzenia rozmowy Tywina z Jamiem, która była jednym z najdoskonalszych dialogów w całej Pieśni, a tutaj wypadła...no właśnie, "tylko" dobrze.
Wesele mnie nie porwało (oprócz Sansy), ale może też nie miało ku temu wystarczającego potencjału.
Mam nadzieję, że Boltonów spotka bardziej epicka śmierć
Ciekawie za to uruchomili wątek Locke'a - dla książkowiczów będzie zagwozdka jak się skończy.