To ja mam jeszcze jedno pytanie do osób, które czytały książki: czy Lannisterowie zostali tam przedstawieni tak, jak w serialu, czyli jako postacie jednoznacznie negatywne czy może są bardziej ludzcy? Przyznam, że to jedyna rzecz, która trochę przeszkadza mi w serialu, bo o ile autorzy nie mają problemu z uśmiercaniem głównych bohaterów, wszelkiego rodzaju intrygami i zdradami, to jednobarwność niektórych postaci razi w oczy. Oczywiście widzowie/czytelnicy muszą mieć komu kibicować, ale momentami wygląda to jak historia o Starkach, a nie historia o świecie, w którym na różnych frontach toczy się walka o władzę.
Być może sytuacja się później zmieni i zmieni się charakter niektórych postaci, ale pozwolę sobie na kilka luźnych (i być może z sufitu) uwag o pierwszej serii.
Największym złem wydaje się Cersei (nie żaden tam Tywin; obstawiam, że dostanie srogi wpi****l i tyle go widzieliśmy) i to między nią a Catelyn(!) rozegra się cała wojna, tak więc główną rolę wg mnie odegrają baby. Ich dzieci sprawiają wrażenie półśrodków, właśnie takich sztampowych charakterów, bo albo są durnymi krzykaczami (Dżofrej), albo nieskazitelnymi harcerzykami (Robb i Snow). Dlatego młodym Lannisterom i Starkom nie wróżę sukcesów (choć wydaje się, że Snow może zamieszać jeszcze swoim wiecznie kretyńskim wyrazem twarzy, jako typowy bohater-outsider). Tych najmłodszych dzieciaków od Lanniserów i Starków nie liczę, bo nawet nie pamiętam ich imion. Poza tym wszyscy w książkach są młokosami i na tym etapie Martin musiałby upaść na głowę, żeby powierzać im decydujące role. Jeśli zaczną odgrywać poważne role, to dopiero w ostatnich momentach opowieści, czyli za parę lat. Dodatkowo, uważam że jeśli dzieciarnia będzie ginąć (a jest co eliminować), Cersei i Catelyn podskoczy wkurw i byłoby to z pożytkiem dla całej historii. W ostatnim odcinku ciekawą postacią wydał mi się Jaime - jakby mniej zainteresowany konfliktami dynastycznymi i polityką, a bardziej dobrą bitką, a to już jakieś wybicie ze schematu. Tyrion to oczywiście ulubiona postać wszystkich i bankowo, jako bohater najmniejszy i najmądrzejszy, odegra decydującą rolę w losach tego świata. Podobnie musi być z Daenerys, w końcu nikt nie wprowadza smoków do historii, żeby później nic nie robiły, szczególnie jeśli jej ród jest gdzieś tam zupełnie z boku wydarzeń. Jest jeszcze sporo postaci drugoplanowych, potencjalnych zdrajców i intrygantów (niektórzy z nich już się objawili, jak ten który wystawił Eda - Peter?), ale wątpię żeby zamieszali w kluczowy sposób, tzn. mogą raczej coś chwilowo ugrać, ale ostatecznie i tak dostaną mieczem w plecy. Cicho kibicuję Bronowi, mojej ulubionej postaci. Lubię też Varysa, bo dotychczas sprawia wrażenie jedynej naprawdę tajemniczej persony.
A no i postać dziwki Tyriona będzie kluczowa, w końcu HBO nie zatrudniłoby Sibil Kekilli na dwa odcinki.
Nie mam pojęcia co z zagrożeniem zza Muru - albo jest to tylko straszak, albo będzie dobra rzeźnia.
Może powypisywałem jakieś oczywistości albo głupoty, ale lubię później sprawdzać swoje przewidywania.