Litografia? To by wyjaśniało, dlaczego na niektórych planszach połowa strony ma np. przesunięcie kolorystyczne czerwieni, a na drugiej połowie są dobrze spasowane. Albo dlaczego ten "raster" wygląda dosyć nietypowo, czasami jak struktura materiałowa (jakby ktoś odbił lniane płótno).
Skoro jednak, jak pisze Westchnienie, u Teschena też widać raster, to widocznie musiał być stosowany w litografii. Inaczej jak by osiągano półcienie kolorystyczne?
Za tym, że w barwnej litografii stosowano raster może też przemawiać moje osobiste obcowanie z przedwojennymi gazetami wydawanymi techniką litograficzną, o czym teraz wspomnę...
Miałem kiedyś (ale odsprzedałem) 16 numerów gazet austriackich "Der Papagei die Kinderzeintung" sprzed II wojny światowej z komiksami drukowaną metodą litograficzną. W przypadku stron czarno-białych ze zdjęciami i rysunkami nie było widać rastra, jakość nieznacznie gorsza od zdjęcia, ale o niebo lepsza niż gazet z czasów PRL-u, jedynie rastropodobne plamki farby jakie widzę też na skanach "Małego Nemo". Ale na stronach kolorowych raster był już widoczny i gruby, jak teraz obserwuję w "Małym Nemo". Możliwe więc, że stosowano jakąś formę rastra w litografii do uzyskiwania półcieni. Inaczej kolory byłyby jednolite, bez odcieni. No, ale ja tam specem od litografii nie jestem, więc mogę się mylić.
Obecnie poprawiam (retuszuję) plansze by uzyskać jak najlepszą jakość końcową. I stąd te moje pytanie, czy użyć filtrów do poprawiania płynności kolorów czy nie? Za chwilę wyślę w tej sprawie maila do czytelników "Krakersa", by poznać ich opinię. Zastosuję się do ich opinii z zastrzeżeniem, że gdyby wygrała opcja poprawiania rastrowania, to dotyczyłaby tylko tych stron, które wyglądałyby lepiej. A jeśli opcja bez poprawiania, wtedy byłby tylko zwykły retusz skaz drukarskich.
Możliwe, że za jakiś czas przedstawię próbkę kilku przetłumaczonych stron.