Dziękuję za uwagi. Poniżej przygotowałem próbki 2 plansz po retuszu przed usunięciem rastra i po usunięciu rastra w celach demonstracyjnych. Normalnie plansze mają 600 dpi rozdzielczości, ale w celach pokazowych zmniejszyłem do 300 dpi (bo 600 dpi to jakieś 32 MB na stronę, a przy 300 dpi wychodzi 2-3 MB). 300 dpi to jakość minimalna dla druku, więc każdy może sobie wydrukować te plansze by ocenić fizycznie różnice (pamiętając oczywiście, że rozdzielczość druku, a więc ostrość kreski i rastra, wydrukowanego albumu będzie 2 razy większa).
PRÓBKA PLANSZY 11 - ORYGINALNY RASTER
PRÓBKA PLANSZY 11 - USUNIĘTY RASTER
PRÓBKA PLANSZY 14 - ORYGINALNY RASTER
PRÓBKA PLANSZY 14 - USUNIĘTY RASTER
Teraz pewnie rozumiecie mój dylemat - nie mam zdania - i dlaczego pytam Was, czytelników. Z jednej strony oryginalny raster ma swój urok (i mniej roboty dla mnie
) z drugiej strony, czarna kreska jest wyraźniejsza, gdy kolory są płynniejsze. Łatwiej też poprawić np. mory (którą widać na 6 obrazku planszy 11).
Tak czy siak, praca i tak jest benedyktyńska, bo usuwam przesunięcia kolorów (gdzie się da) i różne skazy (np. plamy, zagięcia papieru skanowanej gazety).
Same poprawianie jakości plansz (usuwanie rastra) to akurat najłatwiejsza robota. Znacznie bardziej żmudne jest usuwanie oryginalnych literek z dymków i wspomniane usuwanie defektów.
Retuszuję plansze w tempie 2 dziennie (jakieś 6 godzin roboty), więc powinienem się wyrobić do połowy października. Bardziej obawiam się, czy tłumacz się wyrobi w terminie. Nanoszę literki na bieżąco, jak podsyła. Pisze, że tłumaczy 1 planszę dziennie - znający komiks wiedzą, że pierwsze kilkanaście stron zawalone jest tekstami (potem podpisy znikają i są tylko dymki), więc może potem pójdzie mu szybciej.