Ta wersja którą podlinkowałeś, akurat mi się nie podoba z powodu prostokąta na którym jest logo "Krakersa":
Sam obrazek z tamtej próbki - choć idealny na okładkę - nie zostanie wykorzystany, bo jego autorem nie jest Winsor McCay, a jego syn (podpisywał się jako Winsor McCay jr oraz R. Winson McCay), oraz z powodu stykania się obrazka z grzbietem, który może nieestetycznie wejść na grzbiet (im grubszy komiks tym większe prawdopodobieństwo przesunięcia).
Projektując okładkę, brałem pod uwagę takie rzeczy:
- zamknięty kadr - obrazki z komiksu, które mogę wykadrować, nie mogą być powiększane w nieskończoność, bo wtedy wychodzi pikselizacja krawędzi kreski. Jeśli wybrałbym zaś wyższy obrazek, na całą strone, wtedy pojawia się problem z czytelnością napisów tytułowych (powiększone obrazki McCaya mają grube kreski - czarna gruba kreska rysunku z nałożonym czarnym napisem o podobnej grubości, nie wygląda dobrze). Kombinowałem ze wstęgami/paskami na których umieszczałem winietę, ale nie wyglądało to dobrze. Inni wydawcy tego komiksu robili coś podobnego do mojego projektu (poniżej próbka okładki innego wydawcy, a potem moja wersja dla porównania):
- grzbiet - chcę by wszystkie okładki były spójne wizualnie i kolorystycznie. Rozważałem ten sam kolor tła i jedynie podmianę obrazków, by na półce grzbiety trzech tomów tworzyły jedną plamę barwną. Komiks nie będzie sprzedawany w księgarniach, więc poszczególne części nie muszą wyróżniać się innym kolorem tła.
- przesunięcie na grzbiecie - jeśli obrazek będzie stykać się z grzbietem, może brzydko potem to wyglądać na półce, jeśli w drukarni nastąpi jakieś drobne przesunięcie - np. 1 mm - przy introligatorce (mam np. na półce serię "Marzi" i co tomik to inne przesunięcie na grzbiecie, dlatego wydawcy kombinują albo z dużymi obrazkami na przód i tył okładki, albo z jednolitym tłem całej okładki lub grzbietem wchodzącym ozdobnie na okładkę przednią). Tak zrobił wydawca tej okładki dodając czerwony pasek od grzbietu:
- winieta - zrobiłem próbny wydruk wcześniejszych wersji okładek i napisy są wg mnie zbyt ogromne, dlatego dodałem postać Nemo z lewej strony a napisy pomniejszyłem.
W każdym razie nie chcę, by obrazek stykał się bezpośrednio z grzbietem, żeby nie wchodził na grzbiet. Więc albo w grę wchodzi albo:
- obrazek w ramce i jednolite tło dla całej okładki (jak na moim powyższym projekcie)
- ozdobny margines od strony grzbietu (patrz powyższa okładka ze smokiem)
- wielki obrazek obejmujący swym zasięgiem przód i tył okładki (raczej nie do realizacji, nie ma chyba tak wielkich obrazków u McCaya)
- obrazek bez ramek ale i bez szczegółowego tła (patrz projekt 3 okładek niżej)
- obrazek duży, ale z jednolitą plamą barwną od strony grzbietu (możliwe, że da się takie wyszukać w komiksie)
Gdybym miał skany oryginalnych okładek McCaya w odpowiedniej rozdzielczości, nie byłoby problemu, ale mam tylko skany komiksu w formacie A3 i 600 dpi, których nie można powiększać w nieskończoność.
Będę jeszcze kombinować. Na razie muszę przejrzeć wszystkie skany by wyszukać obrazków nadających się na okładki.