Nie rozumiem tej koleżanki. Dla mnie xiążki są do bani, kiedy nie trzeba przy nich myśleć, wszystko jest podane na tacy, a zakończenie da się przewidzieć już po kilku pierwszych rozdziałach. W czasach wczesnego dzieciństwa ulubionymi xiążkami i najlepszą rozrywką były dla mnie wszak xiążki o Panu Samochodziku, w których pociągała zagadka do rozwiązania. Tam to się trzeba było namysleć. Xiążki na pierwszy rzut oka skomplikowane, w których trzeba natężyć umysł, żeby poskładać wszystko do kupy w logiczną całość, jak np "holistyczna agencja detektywistyczna Dirka ently'ego" Douglasa Adamsa (BTW świetna xiążka - polecam) również należą do mojej ulubionej rozrywki. Nie rozumiem tej koleżanki, kompletnie nie rozumiem. Cóż, każdy ma inne priorytety jesli chodzi o dobór lektur...