Ponieważ chciałem wejść totalnie na świeżo to świata Składu, nie powtarzałem sobie przed dwójką pierwszego integrala. Mniej więcej pamiętałem o co tam chodziło. Od razu zabrałem się wczoraj wieczorem za jedynkę, bo poczułem pustkę po skończeniu dwójki. Miałem przeczytać tylko kilka stron, ale pękło ich 120. Fajnie sie to czyta po dwójce, bo np. widać jak pięknie rozwija się wątek kota, psa i kaczki. Każde z nich jest wprowadzane osobno. Kot na początku, pies nieco później, a kaczka pojawia się pierwszy raz dopiero podczas zarzynania świniaka. Na razie nie doszedłem jeszcze do momentu rozpoczęcia ich przyjaźni. Na razie w jednym miejscu pojawiły się na jednym kadrze kot i pies, które za sobą nie przepadają. Nie pamiętam jak było dalej, ale dziś się dowiem.
Zauważyłem też, że postacie nie mówią o sklepie, tylko pada słowo skład. Trochę mi to przeszkadzało w dwójce.
Co do błędów, to wydaje mi się, że na 86 stronie (cały czas piszę o pierwszym integralu) ze składu wychodzi szewc i mówi "nie dam rady...", a raczej powinien powiedzieć coś innego. Przypuszczam, że w tym miejscu miało być śmiesznie i we francuskiej wersji powiedział pewnie to samo, co Marie, lub Jeannette na poprzedniej stronie (85) o tym, że szewc nie potrafi zrobić tak ładnych butów. Jeannette mówi "Nie umiałby". Oczywiście mogę się mylić, ale nie powinno być czasem tak, że szewc wychodząc ze składu mruczy pod nosem to samo co ona? Np. Jeannette mówi "Nie umiałby", a potem szwec to przeżywa wychodząc i mruczy "Nie umiałbym...". Tak mi się wydaje. Bo jeśli nie, to nie wiem o czym innym on mówi.
Na 89 stronie na przedostatnim kadrze są zamienione dymki. Także tego...błędy przydarzyły się Ongrysowi (kaczka i "koko"), ale Egmontowi przy jedynce też.
Wielki komiks.