Loisel i Tripp w Składzie Głównym pokazali dokładnie to, czego oczekuję w komiksie nie - superbohaterskim. Na myśli mam powolną akcję, nacisk kładziony na dokładne poznanie postaci, przyjemność uczestniczenia w wydarzeniach zaprezentowanych w komiksie. Naprawdę cała społeczność pełna jest wyrazistych i krwistych postaci, o każdej z nich możemy bez problemu powiedzieć kilka zdań, przewidzieć jak zachowają się w danej sytuacji. Autorzy do samego końca ukrywają tajemnicę "gościa", co na końcu trzeciego rozdziału było dla mnie sporym zaskoczeniem (obstawiałem inny motyw). Wcześniej kilkukrotnie zadawałem sobie pytanie, czy Serge i Marie będą razem, a tutaj taki zonk...
W Sadze narratorem jest nowa narodzona istota, a w Składzie Głównym nieboszczyk, oba pomysły genialne, oba stwarzają pole do popisu dla scenarzystów. Graficznie, podobnie jak w Piotrusiu Panie, wszystko piękne, do niczego nie można się przyczepić.
Mam nadzieję, że prędzej czy później Egmont, bądź inne wydawnictwo wyda kontynuację, bo bez dwóch zdań czytelnicy na to zasługują. Przez te kilkadziesiąt minut lektury zżyłem się z bohaterami i chciałbym poznać ich dalsze losy.