E tam zapchajdziura, słaba wymówka - może z punktu widzenia całości i sposobu w jaki został rozwiązany to tak, ale w pewnym momencie, dość długim, był równorzędny do "zemsty Grandina". A postaciom jednak brakuje wiarygodności, sam Tarpagnan - niby zakochany po uszy, zresztą widząc atuty szansonistki trudno mu sie dziwić, hehe - upija się "z rozpaczy" szukając po spelunach swojej lubej, a kiedy ta stwierdza że to koniec, i żeby jej nie szukał - przyjmuje to zadziwiająco spokojnie. No i sama szansonistka - odkoc**je sie, bo ją zbrukali w najgorszych spelunach? A wcześniej to miała mleko pod nos podstawiane?
No sory, ale Vautrin jest dla mnie najpierw lewakiem, a dopiero potem pisarzem. A Tardi - czy tak podzielał jego podlądy, czy bał się sprzeniewierzać powieść kolegi - mało z tej nachalności zrezygnował, a za mało dodał od siebie. Może nie wyszło źle, ale mogło o wiele lepiej. A dialogi są momentami nie do zniesienia, i nie tłumaczy tego żadna stylizacja.