Ufff, miałem wypocząć i coś napisać, wróciłem do domu i dalej siły nie mam, więc króciutko. Już dziękowałem, ale raz jeszcze:
Racy, Mailowi (w sumie nie, jemu nie), Czajnikowi, Chrupkowi i Jasiowi (dobrze zapamiętałem? Przepraszam bardzo jeśli nie :S) za bitwy, a tym trzem ostatnim za nauczenie mnie całej prawdy o nowych Bladziach. :P A orgom za niezawodne i szybkie sędziowanie (Emanowy myk z podstawką i mierzeniem zasięgu zapamiętam!) oraz za tą kawę którą rano ratowaliście.
Za to Inki już wie, że na następnym turnieju nie ucieknie mojemu czelendżowi, tak jak tym razem!
Za to nauczyłem się, że w pojedynku strzeleckim z BA mam w sumie marne szanse, jeśli to oni zaczynają/przejmują inicjatywę/włażą do rezerw, a wszystko im wychodzi, że bez oficera floty nie wyjdę już nigdy na turniej, że powinienem pilnować lepiej swojej scatterki (nie znaleźliście przypadkiem?), że trzeba było nie pożyczać czołgów i że wspólny pokój z Reaperem i Skinkiem zapewniają niepowtarzalne (na szczęście) przeżycia.
Za to Lemany w squadronie mnie zaskoczyły, bo ani razu słabość squadronu nie dała o sobie znać. Jednak AV14 całkiem nieźle odstrasza potencjalnych strzelców.