Autor Wątek: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW  (Przeczytany 67118 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Lesio

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #450 dnia: Wrzesień 27, 2010, 11:15:44 am »
Turniej bardzo pro, bawiłem się świetnie. Dzięki wszystkim za fajne bitwy, zero napinki i przyjemna atmosfera przy stole. Na długo zapamiętam bitwę z Wojtkiem, który przestrzelał moją gwardię swoimi BA, za to ja pokazałem mu jak się walczy w combacie  :badgrin:
Tak jak napisał Nathaniel tacki na armie to super opcja, zdecydowanie usprawniają zmianę stołu.


PS. Pyknąłem maskę w godzinę, jak oddawałem wyniki do końca ostatniej bitwy było jeszcze 2h 06min, cóż może nie zostały od razu wpisane, bo z tego co widziałem Misiu uzupełniał brakujące pkty za modelarkę.
It's all fun and games until someone loses an eye...
Then it's fun and games without depth perception^^

Offline Marios

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #451 dnia: Wrzesień 27, 2010, 11:35:00 am »
... Wygralem na VP, wiecej wrzucilem mu do strefy i troche na KP, 13-7, choc powinno byc 14-6, na przyszlosc nie dam innym liczyc moich punktow:P Nie dalo sie tego odkrecic nazajutrz, i troche rano bylem przybity, ale sie wzialem zebralem i gralem dalej...
Vladdi, po pierwsze to Ty dyktowałeś punkty a Eman je liczył.
Policzyliśmy wszystko co zdobyłeś, policzylismy wszystkie unity w mojej strefie, nawet Ci przypominałem o policzeniu coponiektórych. Dlatego wg mnie punkty były policzone dobrze.
Teraz to ładnie odszczekaj, bo mnie oczerniasz na forum publicznym!

(qwa, wolność słowa zaczyna mnie przerażać, każdy może napisać sobie co chce bo mysli, że jego zdanie jest najważniejsze na świecie)
Mariusz "Marios" Krakowczyk
INKWIZYTOR W-wa

Kampania przeciw "Wujkowi dobrej radzie"
Typowa wypowiedź "WDR'a": "...wywal to i tamto bo się nie opłaca a wrzuć to i to bo tak się gra..." - szerzenie schematu...

Offline MiSiU

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #452 dnia: Wrzesień 27, 2010, 12:17:03 pm »
PS. Pyknąłem maskę w godzinę, jak oddawałem wyniki do końca ostatniej bitwy było jeszcze 2h 06min, cóż może nie zostały od razu wpisane, bo z tego co widziałem Misiu uzupełniał brakujące pkty za modelarkę.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale w niedzielę na obie bitwy było więcej czasu - 3,5h w sumie więc twoja maska w ostatniej bitwie jednak nieco dłużej trwała.

Offline Vladdi

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #453 dnia: Wrzesień 27, 2010, 12:23:37 pm »
Vladdi, po pierwsze to Ty dyktowałeś punkty a Eman je liczył.
Policzyliśmy wszystko co zdobyłeś, policzylismy wszystkie unity w mojej strefie, nawet Ci przypominałem o policzeniu coponiektórych. Dlatego wg mnie punkty były policzone dobrze.
Teraz to ładnie odszczekaj, bo mnie oczerniasz na forum publicznym!

Eeee ale ja przeciez wogole nie mam do Ciebie zadnych zastrzezen. Napisalem tylko ze nie dam sobie liczyc wiecej punktow, tak Eman je liczyl i musial sie kopnac. Wszyscy bylismy zmeczeni, nie wklepal jednego razora i tyle. Nie dało sie tego odkrecic, moja szkoda. W zaden sposob Cie przeciez nie oczerniam, wogole nic Ci nie zarzucam, nie wiem skad ten post. Jesli odebrales cokolwiek jako uwage pod Twoim adresem to przepraszam, moze rzeczywiscie nie napisalem tego wyraznie. Pzdr

vladdi
They told me they needed an army. They made me call half the humanity and tell them to kill the other half. There was no racism after that, no discrimination, no conflicts based on property, politics or religion. It only mattered if you were one of those that answered the phone or one of those that didn't. Apocalypse came and I was at it's gates.

Offline Eman

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #454 dnia: Wrzesień 27, 2010, 12:25:18 pm »
Heyka !!!
Vladd, wpisywalem wszystko, z reszta dwa razy to sprawdzilem. Musiales go nie podyktowac i tyle.
Anyway, to byl koniec dnia, wszyscy byli zmeczeni, Razorow miales wiaderko, i to dodatkowo wartych rozne ilosci punktow - wiele rzeczy moglo pojsc nie tak ...
Z reszta w wynikach koncowych (ani Twoich, ani Mariosa) i tak nic to nie zmienialo, wiec po co w ogole do tego wracac?
Cze !!!
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 27, 2010, 12:30:53 pm wysłana przez Eman »
Strzelanie jest dla ciot. Psychotroke granaty są dla zboków. Liczba Fistów musi być wielokrotnością liczby Rhinosów, tako rzecze święta księga.

Offline Nathaniel

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #455 dnia: Wrzesień 27, 2010, 12:29:51 pm »
Sorki dla wszystkich znajomych ze sie nie pozegnalem, ale ciut mi sie palilo na ciapag i lecialem na dworzec z wywieszonym jezorem ;)
Nathaniel

In dedicato imperatum ultra articulo mortis
- For the Emperor Beyond the Point of Death

As defenders we stand
... as brothers we fall

Offline Vladdi

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #456 dnia: Wrzesień 27, 2010, 12:32:13 pm »
Eman: Ej nie bede sie teraz przerzucal kto czego nie zrobil. Ty nazajutrz nic nie pamietales, wiec skad nagle pamietasz ze wszystko wpisales? Ja wiem ze Ci oba razory podalem, z punktacji wyraznie wyszlo ze jeden nie zostal wpisany. Nie ma to jednak zadnego znaczenia. Wniosek nie jest taki ze moj przeciwnik jest zły czy ze sedziowie sa zli. Pomylki sie zdarzaja, a na przyszlosc warto samemu policzyc pkt od razu, wtedy mozna miec pretensje tylko do siebie. To jedyny wniosek jaki mam z tej sytuacji, nikomu nic nie zarzucam, stalo sie, trudno.
 
Btw bogatszy o doswiadczenie np pkt Docenta po tym jak mi podal ze zabilemu 1500 policzylem sam i okazalo sie ze zabilem mu 1800. Nie policzyl wagonow. Zdarza sie, pospiech na pociag i wogole. Zwykla pomylka, ktora potwierdza powyzszy wniosek. Punkty licz samemu, wtedy tylko sobie mozesz cos zarzucic.
 
Do nikogo nie ma zadnych zastrzezen, nikogo nie bylo moim zamiarem oczernic. Pzdr
 
vladdi
They told me they needed an army. They made me call half the humanity and tell them to kill the other half. There was no racism after that, no discrimination, no conflicts based on property, politics or religion. It only mattered if you were one of those that answered the phone or one of those that didn't. Apocalypse came and I was at it's gates.

Offline Perzan

  • Młodszy Terminator
  • **
  • Wiadomości: 119
  • Total likes: 0
  • Wściekły. Perzan.
    • Hortwerth.com
Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #457 dnia: Wrzesień 27, 2010, 02:00:44 pm »
Dzięki za turniej, organizacja super a i Players Party w tym roku milion procent lepsze niż w zeszłym (bo było)  :badgrin:

Skrótowa relacja:

1 bitwa - Arrrrdian, CSM, 5 znaczników.
On miał 9 Oblitów, Landka, Lashera i Warp Timera, ja miałem 2 Oblity, 2 Landki, Lashera i Lorda.
Mimo tego udało mi się w 3 turze z 5 Lasek zabić 5 scowerowanych Oblitów.
Yay!
Arrdian nie pozostał gorszy i w następnej turze 2 strzałami z lasek wybuchnął mi 2 zadymione Landki.
Plus w ostatniej turze 4 moich Berzerkerów na znaczniku nie wytrzymało szarży 5 CSMów, i wynik 7-13.

2 bitwa - Cebul, Demony, Anihilacja.
Nie miałem za bardzo pojęcia czym go zabić w CSMach (wcześniej z Demonami grałem tylko Gwardią) i parę złych posunięć z mojej strony, ciutkę złego kulania w kluczowych momentach (Lord za mało ranił), Płaszczki wysadzające Landka i niemożność zdjęcia ostatniego wounda z jednego oddziału Bloodcrucherów (390x3+195) sprawiły że dostałem do buzi 2-18.

3 bitwa - Jezus, IG, Recon.
Ominęliśmy się przeciwnymi flankami. Próbowałem się przebijać do niego ale 3 Banewolfy zablokowały całkowicie drogę po jednej stronie impasa, a druga była całkowicie łysa i wypełniona Vendettami i melciarzami. Penal Legion z rendingiem i szturmowcy w outflanku zblokowali mi lashera na zbyt długo na jednej flance, przez co nie byłem w stanie przeskoczyć pustej przestrzeni i wbic się w jakąś walkę.
Na koniec wjechałem 2 pełnymi Landkami, jednym pełnym Rhinosem i Daemon Princem do jego strefy.
Niestety, on w moją wleciał 1 Vendettą (z oddziału 3 - nie udało mi się ostatniej zniszczyć. Niestety oznaczało to że dostał podwójne punkty za cały oddział (390x2)), 2 Chimerami i 3 Banewolfami. 10-10

Podłamany trochę moimi wynikami chciałem łoić bronki w zaciszu pokoju, na szczęście Nathaniel mnie wykopał na Players Party. Nie wiem czemu wszyscy następnego dnia pytali mnie z troską czy wszystko w porządku...

4 bitwa - Uriel, Black templars, Cleanse.
Uriel był znacznie bardziej wczorajszy niż ja.
W jego rozpisce były 2 rzeczy które mogły otworzyć mi landki ze strzelania: 2 Attack Bajki i Landek.
Bajki dostały Greatera w drugiej turze (nieźle go poraniły), Landek stracił 1 broń. Zaginałem lewą flanką rhinosem z lordem i oblitami, a środek bunkrowałem Landkami (jeden dostał immobila).
Na lewej Oblity dostały szarżę oddziału initiatów, Lord ich wyczyścił. Plagusy wysadziły wenerycznego dreada. Na prawej flance jeden rhinos BT czaił się by przemknąć do bocznej ćwiartki.
W końcu Uriel wyjechał Landkiem i zrobił nim jakiegoś dzikiego Rama z nieskuteczną siłą. Landek dodtał 5 melt i wybuchł. Uriel zaszarżował termosami z marshallem na Landka i 2 rhinosy z plagami. Clawami nic nie zrobił rhinosom, za to młotkami wysadził Landka.
Będąc gorącym orędownikiem dawania równych szans wylaszowałem te termosy pod szarżę 7 Berków, 8 Berków, Lorda i Daemon Princa, dostawiając oba fisty do Marshalla. Lord kulnął pałkę i dostał ranę, Demon zabił clawy, Berki młotkowych, Marshall 4 Berki, a dwa fisty Marshalla. Po konsolidacji udało mi się wcisnąć udpowiednią liczbą oddziałów do jego strefy by zblokować mu jej kontrolę, a także zblokowac kontrolę jednej bocznej ćwiartki. Miałem jedna boczną i swoją. 15-5 dla mnie.

5 bitwa, Radek Szerląg, Blood Angles, take and hold.
Oddałem zaczynanie, środkowy znacznik był na takim impasie że dało się go tylko z jednej strony kontrolować - oczywiście radek wybrał tą stronę.
Wystawiłem się pozwalając Drop Podowi z meltami spaść tuż przy landkach, jednocześnie blokując mi bezpośrednią drogę w kierunku środka stołu. Dwa Vindyki i 2 Baale poginały parami po obu stronach centralnego impasa, assaultowcy i libra dread rozbiegli sie za impasy na flankach przygotowując się do zajęcia bocznych znaczników, a Death Compania kitrała się za górką jako kontraczegokolwiek co zajmie środek.
2 Melty z Poda nie trafiły/przebiły pancerza.
Pomyślałem sobie że wyczerpałem już farta na tą bitwę. 1 landek się wycofał, Prince i lord schowali za impasem w mojej strefie, jedno rhino pognało na prawą flankę a drugie na lewą - gdzies ten demon musi w końcu wyjść, nie? Trzecie rhino przysunęło się tak by zostawic 2 cale między swoim bokiem i impasem. Teraz cały trik: Lasher lashuje squad z poda, rozciąga ich o 8" w każdą stronę, wysyłając fista hen, daleko, a przysuwając sobie jakiegoś zwyklaka. Obaj z Lordem szarżują, squad z poda distawia się, tłoczy między impasem a rhinosem, bije 5. Lasher i lord zabijają 6, zostaje 3 zwyklych i priest. Uciekają, dogonieni, żyją.
W międzyczasie oblity odstrzeliwują jednemu Vindykowi działo, a Landek wysadza drugiego. Ale mi farci! A, i plagusy ze środkowego rhinosa wysadzają Poda który blokował wyjazd.
Potem takie szachy, kitranie, Radek nie ma za bardzo czym mnie otwierać, ja mu rostrzeliwuję Baala. Podjeżdżam Rhinosem z plagami do Baala koło centralnego objectivu, niszczę go, dostaję szarżę 10 assaultowców z pristem, niszczą, 3 plagów robi emergency disembark na środku wraku.
Ja podjeżdżam wszystkim, szarżuję assaultowców demonem, princem i 7 Berków, na prawej flance na druga 10 z Librą i pristem szarżuję Lordem i 8 Berków, na lewej flance plagusy wysiadają koło Libra Dreada.
plagi na wraku wysadzają rhino Death Companii, lewe plagi wbijają stuna Libra Dreadowi, niszczę środkowy Assault Squad i demon konsoliduje się na znacznik, a na prawej flance... Lord kula pałkę.
 :roll:
Zostaje mi 2 Berków w walce, giną w następnej. Vindyk bez broni śmiga blokować prawy znacznik, Death Compania szarżuje mi środkowych Berków i demona. Berki i demon giną, tak jak i 2 berków na prawej flance. Oddział 9 assaultowców z Librą i Pristem zmierza w stronę środka.
Landek który ich słaniał odsuwa się i dostaje 11 ran z plasma cannona na czystym, zostaje Libra na 1 ranie. Plagi na lewej i 1 Landek próbują zniszczyc Libra Deada (stoi 2" od znacznika), ale tylko urywaja mu obie łapki. Plagi na prawej wysadzają Vindyka i zajmują znacznik. Plagi w centrum wchodzą na znacznik i odstrzeliwują Death Companistę. Lasher szarżuje Death Companię, odciągając ich ze środka. Zabija wszystkich poza Chaplainem.
20-0.

Potem zrywamy się wcześnie żeby zdążyć na pociąg, jest OK, aż 50km przed Warszawą jakis rowerzysta postanawia pod niego wpaść.
W Gdyni jesteśmy o 4 zamiast o 1.30.

Z braku przygotowania do tak długiej podróży, jako popitę piliśmy C'Tanówkę - wodę z wapnem o smaku cytrynowym o kolorze rurek w broni Necronów  :lol:


Poland: owning bitches since 966.

Offline Nathaniel

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #458 dnia: Wrzesień 27, 2010, 02:38:44 pm »
jako popitę piliśmy C'Tanówkę

true story :D
Nathaniel

In dedicato imperatum ultra articulo mortis
- For the Emperor Beyond the Point of Death

As defenders we stand
... as brothers we fall

Offline ederus

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #459 dnia: Wrzesień 27, 2010, 03:09:32 pm »
Wielkie dzięki dla:
-Organizatorów za na prawdę fajny turniej, organizacja super, tereny spoko, regulamin też
-Przeciwników za bitwy
-3city za wspólną podróż, w drodze powrotnej może nie byłem jakoś specjalnie duszą towarzystwa, ale zmęczenie już dało o sobie znać :wink:
-Pająka i Mariosa za to, że nie zostawili mnie w roli gargulca! Na prawdę wiekie dzięki amigos!
-Ekipy C'tanówkowej :wink:


Pojechałem na turniej eldarami z nastawieniem, że będę chłopcem do bicia. Miałem szczęście w paringach, ani razu nie trafiłem na gwardię, bitwy szły dobrze (tylko bitwa z docentem się sypnęła w głupi sposób, wraithlord nie zabił warbossa w szarży) i się okazało, że wylądowałem na 7 miejscu :smile:
106 miles to Chicago, we've got a full tank of gas half a pack of cigarettes, its dark and we're wearing sunglasses.

Hit it!

Offline afruniu

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #460 dnia: Wrzesień 27, 2010, 03:11:36 pm »
siema,
dzięki orgom za fajny turniej, przeciwnikom za mega luźne bitewki, i wreszcie Ilonce i Emerytowi za gościnę  :biggrin:
koniec końców jestem miło zaskoczony moją wysoką pozycją. choć wiara w końcowy sukces rozwijała się w miarę rozgrywania kolejnych gier.
1 bitwa, kolego Adrian ze Szczecina, który ruszył później na zwiedzanie grodu Kraka. CSM, 2 świnie z lashem, 2 x berki, 2 x plagi, 6 oblitów, defiler, termosy, LR.
w związku z tym, że gramy na znaczniki, oddałem zaczynanie. chwilę później dowiedziałem się, że gramy DoW, więc biorąc pod uwagę, iż miałem trochę "nasty" rzeczy w podach, ucieszyłem się niezmiernie z tej decyzji  :wink:
przeciwnik wyszedł wszystkim, nie rzucił smoków. Fangi poustawiałem tak, by byli niewidoczni dla oblitów i defilca, z polem ostrzału na znaczniki.
w pierwszej turze udało mi się znęutralizować jedne oblity i landka, po czym resztą armii zacząłem ostrożnie wychodzić na pozycje, by później móc swobodnie zajmować znaczniki. zgodnie z przewidywaniami to co spadło dostało solidny łomot z kontry, choć skóry tanio nie sprzedali (zabili kilku berków w obu przypadkach, jednych nawet połowiąc, i podwątlili DP). WG zginęli, ale dopiero w 2 turze combatu, a z WG z oddziału GH z cyclonem na głowie uciekł  :wink: w kierunku drugiego składu oblitów posłałem 2 lone wolfów, którzy z powodzeniem skupili na sobie uwagę wspomnianej trójki. w kolejnej turze urwałem działo defilcowi, zabiłem steleportowanych termosów (zniszczyli mi z combi melt rino), odstrzeliłem DP, rozpocząłem zmiękczanie kolejnego, zabrałem się za otwieranie rinosów i otwieranie rinosów, jednocześnie śmielej przesuwając się na pozycje do zajmowania znaczników. generalnie otwieranie rinosów i strzelanie w świnie szło mega opornie.
defiler z powodu braku działa wybrał się po uciekającego WG z cyclonem na głowie, zabił go, ale dostał kontrę z melt. w tym momencie poczułem się nieco bezkarnie, jedyne strzelanie przeciwnika tłukło w nadciągające lone wolfy.
zbliżał się koniec bitwy, adrian postawił wszystko na jedą kartę wyszedł resztkami berków na znacznik, by wesprzeć plagusów, których udało się wreszcie wysadzić, w staraniach o zajęcie znacznika, świnią na ostatniej ranie przygotował szarżę dla berków (około 6 szt) na świeży oddział dziczy + 2 runków, kolejnymi plagami zajął znacznik, przyblokowawszy go dodatkowo rino. lash wyszedł, nie zablokowałem go ani na 4+ ani na 5+.
combat był dla mnie mega udany, świnia zabiła 2-3 GH, berki chyba nikogo, jego fist nie zdążył uderzyć, świnia zgodnie z oczekiwaniami padła, a ostatni berek zdał kilka sv od przewagi. nadeszła moja ostatnia tura. miałem jeden znacznik, przeciwnik 2, 2 były wolne. no ale ja miałem jeszcze ostatnie słowo, i w sumie 4 troopsy  :wink: opcji było aż nadto. lone wolfy zginęły wrescie, z tym, że jeden skręcił po plagów, ale pozostająca przy życiu dwójka do spółki z 2 pozostałymi przy życiu berkami zabiły go. jedna świeża dzicz ruszyła po znacznik strzeżony przez 2 plagów i 2 berków, druga po znacznik z 4 plagami. z rakiet pozabijałem berków, byłem w zasadzie przed szarżą w zasięgu znacznika, strzeliłem z melty i combi, zabijając 1 z nich. drugie fangi zniszczyły blokującego znacznik rino, nie mogłem ryzykować strzelania do większego składu plagów, gdyż mogłem nie mieć zasięgu szarży.
podopalałem sztandary i heja...! koniec końców dobrze, że się tylko tak skończyło. 1 plag wygrał combat z 9 GH (przerzuciłem "1" z fista na "1"). na szczęście zdali ld  :lol: :wink:
drugi skład spisał się nieco lepiej, bo zgładził 2, ale to było jednak za mało. zgodnie z oczekiwaniami 2 runków + GH dobiło ostatniego berka.
wynik 16:4 dla mnie. lekki niedosyt.
2 bitwa "sam on" czyli Vladi i Vlad Angels.
rozpoczynałem, spodziewałem m się, że Vladi będzie ostrożnie objeżdżać, jak ma to w zwyczaju. wrzuciłem 2 składy GH z jednym runkiem z paszczą do rezerw, aby później wejść na flankę. jakiego bym wówczas plana nie miał, nie wypalił, bo jak to pewnym kawale było, "strażnika nie ma, a brama otwarta"  :wink: Vladd poszedł wszystkim w rezerwy.
zaskoczyło mnie to nieco, w sumie z perspektywy czasu mogłem przez 2 tury fangów jakoś inaczej ustawić, bo jakoś kiepsko się przy mobilności Vlada spisywali. oczywiście posłałem Lone Wolfyw stronę krawędzi, by trochę Vladowi napsocili.
w związku z powyższym drop pody zrzuciłem tak, by składy mogły się pochować, a same pody miały covera.
wyszedł Vlad, i odstrzelił mi jedne fangi, i wsadził imobila na rino, gdzie siedziała dzicz z jednym z runków
lone wolfy włączyły tryb "good mode", Vladi walił do nich czym popadło, a ja wszystko zdawałem. kupowało mi to czas, bo Vlada robiło się coraz więcej, a fangów jednych nie było już, a drugie mało co widziały. jeden Lone Wolf padł turę później, drugi przeżył i załatwił baala, postrzelałem do AB z MM, został jeden na 1 ranie. no i tak sobie strzelaliśmy do siebie, jak Vladi wspomniał, niedzielna bitwa. coś mi się z turami pochrzaniło, myślałem że jest dalej. Vlad rozpoczął polowanie na miękkie KP, rinosy, pody, mniejsza dzicz. ja starałem się robić to samo, ale szło mi gorzej, wciągnąłem jednego z 2 z kolejnego składu AB, skadłubkowałem 3 czy 4 razory, ale ich nie dokończyłem, w międzyczasie Vlad zabił sobie librę, mi zwiali fangi, poniszczył rina i pody, mały skład z cyclonem. 
finalny wynik 5-15 dla Vlada głównie przez KP, z VP Vladi mial chyba 400 przewagi. generalnie przegraną zakładałem :wink: z rzutami nieco Vladi kulał, ja momentami nieco ponad przeciętną :wink: odchodząc od stołu nie czułem się jednak jak dziecko, któremu zabrano cukierki  :wink:
3 bitwa, Adam Uhl "przez samo h"  :wink: Vader, Tyrki. Tyrant, z obstawą, samiec alfa, jakieś gaunty, 2 składy genów, 2 tervigony, zoantropy, 2 x hive guardzi, 2 x carnifex i biovora.
wyglądało to tak, że najchętniej się wyminiemy, ja będę słał kilka rakietek i piorunów, trzymając się 18" od krawędzi. jednak wystawienie Adama, jak i piwko do obiadu, zainspirowało mnie do nieco bardziej śmielszych kroków. oboje wystawiliśmy się "w kupie", on otoczony maluchami, wrzucił genki do rezerw. ja bliżej niego lone wolfy, rinosami blokując ewentualne nadejście genków. Adam strzelił z biowory, ale bez większych sukcesów. w mojej turze spadłem drop podem z guardami pod sam pysk tyrantowi et consortes, z dwoma runkami z paszczami. co prawda zniosło mnie, nie mogłem już aż tak bardzo optymalnie wykorzystać paszczy, ale nadal zapowiadało się obiecująco.
drugi pod oflankował tyki z drugiej strony, gdzie miałem zamiar przetrzebić drugie guardy (melta, combi i cyclon).
fangi wraz z 3 runkiem oraz oraz drugi cyclon zaczęli nękać Tyranta z obstawą. szło im to całkiem całkiem, głównie ze względu na słabe rzuty Vadera. wreszcie przyszedł czas odpalić paszcze. jeden runek musiał się oddzielić od składu, by dziabnąć tervigona i guardów. wszystko to było bardzo ryzykowne, i spodziewałem się, że tych ludków nie będzie już później, ale uznałem, że to zagranie warte ryzyka. w tym momencie Adam mi powiedział, że Tyrant ma shadow in the warp, i jak to działa  :wink: ale zdecydowałem się jednak i tak rzucić paszcze, bo później okazji już nie będzie. chyba pierwszy raz w życiu wyszły mi moce na 3d6. do dziury wskoczyły 2 tervigony, jakieś tam gaunty, i oddział guardów, Tyrant rzucił "5"  :wink: po ostrzale z combi melt i plazm, Tyrant pozostał na ostatniej ranie podobnie, jak samiec alfa.
ta akcja pociągnęła za sobą niespodziewane skutki. Adam przypomniał sobie, że Tervigon po śmierci powoduje 3d6 strzałów w gaunty w 6". a że 3 z 4-5 składów maluchów były bardzo blisko obu, więc poszło grubo. 3 składy chyba zeszły od razu, 2 pozostałe mocno oberwały.
GH jednak się nie spisali, z całego strzelania wygenerowałem 1 covera na drugim oddziale guardów.
w kolejnej turze guardzi zastrzelili pojedynczego runka, a Tyrant z samcem alfa złożyli WG z drugim runkiem, ale nie skonsolidowali się za daleko.
Adam ostrzelał GH z poda, ale bez większych strat. okazało się, że oba lone wolfy mają zasięg do tyranta i samca Alfa, i ich dobili, idąc dalej w kierunku karnifexa i biovory
w 2 czy 3 turze wyszły jedne genki na tył mojego wielkiego marszu. osłaniały go od krawędzi rinosy, ruszone powyżej 6". Adam otworzył jednego z nich. w mojej turze wypaliłem i zapestkowałem ten oddział. w międzyczasie lone wolfy rzuciły się na karasia i biovore, a fangi ruszyły w stronę strefy rozstawienia Adama. skład GH z poda ostrzelał karasia, a później zaszarżowali go, zagarniając po drodze oddział maluchów, karaś chyba ustał, ale maluchy poszły wszystkie. Vader strzelał z tropek i guardów do podów i rinosów, polując na miękkie kp. ale już nie miał czym zatrzymać wielkiego marszu Wilków  :wink:
ostatniego sprawnego rinosa użyłem jako punktu przesiadkowego dla fangów i GH, którym genki zniszczyły transport. jeden lone wolfów poległ napocząwszy karasia, drugi załatwił biowore. w międzyczasie 2 genki wyszły w drugim końcu stołu. ustawiliśmy z Adamem w rogu mojej strefy taki teren, aby akurat mogli się schować. szczerze mówiąc i tak nie miałbym czym ich z daleka wyłuskać  :wink:
GH załatwili karasia, poszli na guardów i tropki, drugi lone wulf dobił karasia, ale sam przy tym zginął. generalnie chyba jedna dzicz, mała z cyclonem, która nie mogła użyć rino jako trampoliny, nie doszła. jeden fang nie był w strefie, więc ich nie policzyłem. niby wystarczyło mieć choćby jeden model, ale generalnie nie chciałem już tym sobie głowy zawracać. nadszedł czas na browara i players party :biggrin:
wynik 19-1.
reszta relacji później. ale były jaja  :wink:
narka
 
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 27, 2010, 06:28:35 pm wysłana przez afruniu »
"There must be some kind of way out of here..."

Offline Krzysiek Rzeżnik

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #461 dnia: Wrzesień 27, 2010, 04:07:07 pm »
Gratulacje organizatorom za wspaniały turniej i podziękowania za przeciwnikom za przyjemne bitwy oraz Emerytowi, który przygarnął nas pod swój dach.
+ przydatne gadżety, duża liczba sędziów, niezłe stoły, dobrze wyważone misje
- w ostatniej misji znacznik na środku był warty zbyt dużo moim zdaniem, więc robienie masakry była za proste i loteryjne.
Od siebie moge dodać, że na następną arenę w końcu przyjade pomalowaną armia  :lol:
Mimo dosyć nieprzychylnego parowania <SW, SW, demony, IG, CSM> nabiłem dużo punktów.
Ogólnie spostrzeżenie mam to samo co zwykle: od kilku turniejów jeszcze nie udało mi się ominąć w parowaniu IG i chociaż raz zacząć, przez co notorycznie kończę w strefie rozstawienia chowając się za kamulcami.


W kontekście swojej rozpiski, z której jestem niezwykle zadowolony przedstawię kilka informacji co do skuteczności pewnych niedocenianych jednostek:
2xfurioso na piechote z talonami .W każdej bitwie, z wyjątkiem tej gdzie IG przechwycilo inicjatywe sprawowaly sie wysmienicie. Zawsze zabijał sporo więcej, niż same były wart, czasem dozywając do końca, a oprócz tego służyły jako porządna napierająca ściana, od której przeciwnik zazwyczaj się albo wycofywał, zatrzymywał a często i odbijał. Znakomita kontra na agresywne rozpiski za psie punkty. I talony daja sporo radochy  :biggrin:
Szpony w tej rozpie są duuuużo lepsze niż fisty. Fisty, choć są bardziej uniwersalne są sporo droższe - więc NIE - >specjalizacja w oddziałach uniwersalność w armii < - ot co.


Land speedery z 2xbolter są super. Miałem takich 5 i sprzwdzały się wyjątkowo dobrze.



Przypadek rządzi ponad połową naszych działań, a my kierujemy resztą.

— Niccolò Machiavelli

Offline Mistrz wałków :)

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #462 dnia: Wrzesień 27, 2010, 05:15:25 pm »
Wierzyłem w Ciebie Krzychu i się nie zawiodłem.
Znów pokazałeś że bez "kopiuj wklej" i standardów  turniejowych da się wygrywać z klasą :biggrin:

Z perspektywy sędziego.
Sędziówka to genialny twór. Parowanie Warszawiaków z sobą rozwiązało w 100% ciśnienie pierwszej rundy  :wink:
A Skark z Mariosem tekstem "umówiliśmy się że wał nie wykryty w ciągu tury wchodzi" kupili mnie do końca turnieju. :biggrin:
To się nazywa duch fair play :lol:

Kilka ciekawych momentów:
- Szczaw mówiący co rzuci Marios zanim kostki się pokulają bezcenne. Tylko Marios ma terminatorów, którzy przez 2 rundy nie są wstanie chainfistów ubić ani jednego plaga bo tak Szczaw powiedział :biggrin: . Na szczęście Słodki Książe co 2 rundę zabijał 1 ratując resztki honoru CSM:P
- Dedukowany Sędzia do pierwszego stołu w finalnej rundzie niezapomniane. Dosłownie momentami "babejaga patrzy!". Wystarczyło się na chwilę rozkojarzyć a już był precedens :P
- Rzesza Pięknych kobiet zwiewnie przechadzających się miedzy stołami. I nagle sędziowanie nabrało nowego smaczku :biggrin: . Zawsze między jednym "Sędzia!!" a drugim "Miszczu!!" można było porozmawiać na inny temat niż tzw "pacynkowy".
Dzięki WIELKIE Dziewczyny (WSZYSTKIE!!). Szczególne podziękowania dla Azocik i Szwagierki Afro, dzięki którym uwierzyłem w swoje magiczne moce. Po tym jak próbowałem różdżką (sporządzoną z pałeczki do chińczyka) zamienić Miłego Racę czy Cebulka w piękną ponętną blondynkę - bez szans sukcesu.. na dziewczynach wychodziło to z zadziwiającą łatwością :biggrin:
Tak samo wielkie podziękowania dla Piękności Wojtusia*, bez tej Pani bym chyba nie dotrwał do końca starcia Docenta z Vladem :P, a tak zawsze po trudnej turze assaultu, była "chwilka wytchnienia" podczas luźniejszej fazie mova :biggrin:

*Mam nadzieję że Wojtuś przestanie być egoista i chociaż na czas turnieju nie będzie zawłaszczał tej Pani tylko dla siebie  :razz:

Miszczu.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 27, 2010, 05:27:40 pm wysłana przez Mistrz wałków :) »
Kamil. (miszczu)

Offline MiSiU

Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #463 dnia: Wrzesień 27, 2010, 08:11:38 pm »
To może po lekkim odsapnięciu oficjalnie od organizatorów:

Wielkie dzięki wszystkim, którzy się do nas zwalili. Przyzwyczajeni do standardu turniejowego założyliśmy, że przy 70 osobach zapisanych na turniej przyjedzie 60, a tu niespodzianka - biedny Inkq który miał być graczem "do pary" został zmuszony do sędziowania, żeby się 70 osób zmieściło po stołach  :cool:
Wielkie dzięki również wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób zaangażowali się w organizację tej imprezy - w pojedynkę by się to na pewno nie udało, pozostaje liczyć że za rok będzie jeszcze lepiej i liczniej. Szczególne podziękowania dla Inkiego - jego optymizm w kwestii organizacji trzymał mnie przy życiu w chwilach zwątpienia.
Oczywiście cieszymy się z pozytywnych komentarzy, ale czekamy na wszystkie - zwłaszcza co waszym zdaniem na turnieju jeszcze było nie tak i czego brakowało, żeby na następnym było jeszcze lepiej  :badgrin:

Z ogłoszeń standardowych po Arenie zostało:
- kapelusz z rondem, na pasku
- 3 Dire Avengerów pomalowanych na biało-niebiesko
- słoik po Łowiczu pełen zielonej trawki statycznej
- miarka czarna opisana Wavin Emballage, centymetrowa
- dwie podstawki prostokątne (najprawdopodobniej znaczniki wraków)
- wzornik wybuchu mały w kolorze zielonym
- pudełko po glukometrze Roche z kompletem papierów (instrukcje, karta gwarancyjna itp.)

Jak mi baterie się naładują, postaram się wrzucić zdjęcia. Jak ktoś się do któregoś z elementów poczuwa, to pisać do mnie na PW na forum.

Offline Inkq

  • Moderatorzy
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 420
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Matematyk
Odp: 25-26.09.2010 - ARENA KRAKÓW
« Odpowiedź #464 dnia: Wrzesień 27, 2010, 08:17:52 pm »
Ja chciałbym dodać jeszcze że podziękowania należą się także tym którzy mieli odwagę zadzwonić do mnie nawet w piątek o 20 i poinformować że nie przyjdą. Dzięki temu mogłem poinformować parę osób z rezerwy  :smile:


 

anything