Ostatnio się skusiłem.
Opinie jakie słyszałem: znakomita fabuła, nudna walka.
Muszę powiedzieć, że mam problem z tą grą.
Walka to rzeczywiście najbardziej uciążliwy element - z chęcią zagrałbym w to w konwencji The Walking Dead albo The Wolf Among Us.
Zresztą muszę powiedzieć, że mam to samo z Bioshockiem 2 (w którego zacząłem grać jakieś 3-4 lata temu, ale z uwagi na tę walkę właśnie wylądował później na półce, wróciłem do niego po przejściu Infinite'a).
Co do fabuły, eh.
Z jednej strony gra ma w sobie jakiś taki niepokojący element zagadkowości i unikatowości.
Z drugiej, powiedzmy, że z uwagi na pewien element "fantastyczności" odpowiadała mi mniej niż Ayn Randowy Bioshock 1.
Natomiast Elisabeth, która w pierwszej części gry (gdy biega jeszcze w spódnicy) stwarza wrażenie, jak gdyby została zaprojektowana przez sztab psychologów znających wszelkie tajniki mentalności gracza.
Jeżeli nie graliście, to zdecydowanie "grałbym" chociażby z uwagi na tę postać.
W porównaniu do Bioshocka 1 gra jest trochę ciekawsza z uwagi na okres historyczny i "hamerykańskość", z drugiej traci na tym, że to nie Atlas Zbuntowany.
Rozwiązanie fabuły
LEKKI SPOILER
całkiem ciekawe rozwinięcie "filozofii grania", które dopełnia "Would you kindly".Grał ktoś?
Przeszedłem już z dwa/trzy tygodnie temu i gra jakoś nadal mnie męczy.
(w gruncie rzeczy należałoby chyba powiedzieć, że to dobrze świadczy o grze)