Giera jest naprawdę spoko.
Kolejna dawka przemyśleń:
1. Po dojściu do pojazdu lekkiego nr 3 (Czołg BT w moim wypadku, bo skoncentrowałem się na pojazdach radzieckich) jest się w strasznej d**ie, ponieważ jedyne co da się zrobić, to jechać na pałę do przodu (aż do bazy wroga, gdzie stacjonuje artyleria) licząc na to, że po drodze żaden ciężki czołg (bo obecnie jest masa ludzi, którzy już sobie wylevelowali pojazdy) cię nie trafi (a giniesz od jednego trafienia), po czym manewrujesz między wrogiem w jego bazie (wciąż licząc, że cię nikt nie trafi), aż dojeżdżasz do końca mapy, gdzie musisz ostro skręcić, a wtedy wytracasz prędkość i obrywasz od Tygrysa/Pantery/czegokolwiek-co-strzela i giniesz. W rezultacie dostajesz jakieś 2k creditów (starcza by odholować wrak z pola bitwy i jakieś 100-200 XP. Dobrze chociaż, że nie trzeba kupować amunicji do tego pojazdu, gdyż swoim działkiem nawet niemal nieopancerzonej haubicy samobieżnej nie jesteśmy w stanie kompletnie nic zrobić. W tym samym czasie, grając działem samobieżnym, jesteś w stanie zdobyć 300-400 XP i ze 3-4k creditów (albo i więcej, bo zwykle robimy dużo fragów).
2. Poprzednio marudziłem, że pojazdy 1 i 2 poziomu są wrzucane do jednej bitwy. Odwołuję to.
Dobrze wyskillowany pojazd 1 lvl, któremu wyszkolimy załogę, jest w stanie spokojnie nawiązać walkę z 2 lvl czołgami.
3. Ale już pojazd 3 lvl nie jest do k***y nędzy walczyć z Tygrysami, KV, czy nawet PzIV (raz udało mi się ubić PzIII i to tylko dlatego, że się kołek zaklinował między drzewami i nie miał jak uciekać). Nie wiem co za dureń wymyślał sposób łączenia pojazdów względem poziomów, ale należałoby mu zdrowo przywalić w łeb (najlepiej młotkiem, takim półtorakilowym). Nawet w WoW pomyślano o tym i nie pakują graczy z 10lvl do walki przeciw 80lvl.
4. Działa samobieżne to zupełnie inna bajka. Niby tylko stoisz i kampisz, ale będziesz też kierował tą bandą matołów w lekkich czołgach (którzy w innym wypadku myślą, że są w stanie się strzelać z Tygrysami i giną w ciągu 20 sekund od rozpoczęcia bitwy) oraz bezmózgowców w niszczycielach czołgów (którzy mają ułańską fantazję tak samo, jak matoły z lekkich czołgów, zamiast siedzieć koło bazy i pilnować, żeby artylerii nikt nie zajechał z boku), bo bez ciebie sobie nie poradzą z myśleniem i planowaniem. Jeśli tylko umiesz zarządzać drużyną, to bez problemu będą ci pokazywać, w których zaroślach siedzi wróg. Co najważniejsze, artylerią MOŻESZ (surprise!) załatwić ciężkie czołgi!!! Mój trzeciopoziomowy strzelec był dzisiaj w stanie trzema strzałami zniszczyć Tygrysa. Problem jest jednak taki, że ciężkie czołgi mają zasięg taki jak stąd do wieczora, niekiedy większy niż ty ze swoim małym działkiem. W przypadku walki na poziomie 1/2, jesteś na każdej mapie w stanie się schować w krzakach i będziesz w miarę bezpieczny. Przy walce na poziomie 3/8-10 jesteś zasadniczo w ciemnej d**ie - jak tylko namierzy cię przeciwnik, jesteś w zasadzie trupem (kolejny raz z powodu tego, że jakiś matoł nie pomyślał nad tym co robi)...
Dochodzę też do wniosku, że jednym z najprzyjemniejszych aspektów grania artylerią jest kitranie się po krzakach. Strzelasz sobie spokojnie (chociaż masz tylko 20 pocisków, więc trzeba mieć cierpliwość snajpera) ze swojej kryjówki, a tu nagle z boku wyjeżdża lekki czołg (bo oczywiście panzerjegrów poniosło na drugi koniec mapy). Kręci się trochę dokoła i widzi, że nikogo nie ma w pobliżu, więc wbija do bazy i myśli, że uda mu się ją zająć (co trwa 100 sekund). Ty w tym czasie (jakieś 20 sekund) obracasz się w jego stronę, czekasz aż ci się celownik uspokoi i sadzisz mu wybuchowego kloca w twarz (lekkie czołgi nie wytrzymują trafienia bezpośredniego na wprost z haubicy), po czym wracasz do snajpowania (przynajmniej tak długo, aż kolejny czołg nie wyjedzie z boku).
4. Osobiście prowadzę trzy maszyny:
- lekki czołg 1 lvl (w nim wyłącznie rozwijam załogę), dzięki czemu mam odskocznię i mogę bić się z ludźmi na tym samym poziomie co ja (bo nie ma się tu obowiązku kupowania pojazdów powyżej 1 lvl), co jest miła odskocznią od frustrującej niesprawiedliwości meczów na wyższych poziomach i sprawia niesamowitą frajdę z poziomu zajadłości graczy (nikt żywemu nie przepuści)
- lekki czołg 3 lvl (którym powoooooooli zbieram XP i fundusze na lepszy sprzęt - przez 40 stoczonych nim potyczek przeżyłem tylko kilka razy, bo kitrałem się koło bazy wroga i nie wyłaziłem z krzaków, obserwując cały czas artylerię), którym gra wywołuje u mnie chęć obrzucania twórców gry wszelkimi możliwymi wyzwiskami we wszystkich możliwych językach
- działo samobieżne 3 lvl, które pozwala mi na zdobywanie największych ilości funduszy i XP potrzebnego do rozwijania się
Bardzo dobrym pomysłem twórców jest możliwość opuszczenia rozbitej maszyny i dołączenia którąś z pozostałych do innej bitwy (później musimy tylko oddać wrak do naprawy i uzupełnienia amunicji).
5. Ludzie grający w tą grę są przeróżni. W większości przypadków dzielą się na osiem grup:
a) strzelcy-samobójcy, czyli tacy, którzy lekkimi czołgami/panzerjegrami/haubicami wdają się na odkrytym polu w wymianę ognia z czołgami średnimi i ciężkimi, dziwiąc się potem, że giną w ciągu 20 sekund ("no bo przecież chciałem go zastrzelić, a jak nie będę stał w miejscu, to mi celownik się nie skoncentruje" - tekst z gry)
b) ludzie z ułańską fantazją, czyli tacy, którzy lekkimi czołgami/panzerjegrami/haubicami popieprzają środkiem mapy, licząc chyba na to, że nikt ich nie zauważy i nie odstrzeli
c) przygłupy, które zaczęły grę na samym początku i mają już ciężkie czołgi, przez co wydaje im się, że są najlepsi ("zabiłem go! zabiłem go! normalnie przejechałem po nim!" - tekst z gry, gdy koleś jarał się tym, że za pomocą Tygrysa staranował czołg zwiadowczy)... Problem z nimi jest taki, że mają te ciężkie czołgi i trudno ich ubić.
d) AFK-men, czyli tacy, co dołączają do bitwy i idą z psem na spacer i którym zależy tylko na zdobywaniu creditów i XP za rozegraną bitwę (i których nic nie obchodzi to, że rozwalają grę innym)
e) Artylerzyści, czyli ludzie w działach samobieżnych, którzy jako jedyni są w stanie koordynować działania całej drużyny. Dzięki Snipe-vision maja możliwość obserwować przeciwnika i dawać przez radio wskazówki kompanom względem tego, na co mają uważać. Ludzie ci to ruchome centrum dowodzenia i w 99% przypadków należy ich słuchać (bo jak mówią ci, że za pagórkiem jest czający się w krzakach panzerjeger, to znaczy, że on tam naprawdę jest, a artylerzysta właśnie w niego celuje, a ty masz się nie wychylać - jeśli ktoś oglądał Kompanię Braci, dokładnie odcinek z Tygrysem z stogu siana, to wie, że należy słuchać tych, co widzą więcej i lepiej)
f) Teamworkerzy, czyli ludzie, którzy czytają shoutboxa i wypowiedzi artylerzystów. To właśnie ci ludzie robią najwięcej fragów, gdyż potrafią wykorzystać możliwości działania w drużynie. Oczywiście im lżejszy czołg tym trudniej jest przeżyć, ale wykorzystując poprawnie sugestie drużyny są w stanie zdziałać cuda
g) Panzerjegrzy, czyli pomagierzy artylerzystów. Ci chłopcy zasadniczo nie robią wiele, ot siedzą sobie w krzakach (które spokojnie mógłby obsadzić artylerzysta, ale krzaków jest zawsze dużo) na obok bazy i czekają. Gdy jakiś zbyt pewny siebie czołg podjedzie do bazy/artylerii to właśnie ich zadaniem jest go zlikwidować. Podobnie jak pozostałe grupy, także jegrzy powinni słuchać artylerzystów, jednak z racji swojej specyficznej roli ogranicza się to do zauważania w shoutboxie tekstów typu "Lekki czołg, lewo od bazy".
h) Pro, czyli kolesie ze srebrną tarczą obok swojej ksywki. Ci kolesie to weterani naprawdę wielu bitew, którzy niezależnie od tego jaką maszyną jeżdżą, są w pojedynkę w stanie przechylić szalę zwycięstwa na stronę swojej drużyny. Spotyka się ich rzadko, jednak jest to zawsze niesamowite doświadczenie. Jeśli jesteś po drugiej stronie barykady, to masz nieciekawie. Ci ludzie wiedzą, że jegrzy i artylerzyści siedzą w krzakach, więc nie wjeżdżają drogą do bazy, tylko poruszają się właśnie krzakami (a że ty masz słaby pancerz, to taranowania raczej nie przetrwasz). Na szczęście takich ludzi jest bardzo mało (zwłaszcza wśród artylerii i ciężkich czołgów - w ciągu 128 rozegranych bitew trafiłem na jednego srebrnego artylerzystę i dwóch kolesi w ciężkich czołgach, reszta zwykle jeździ średnimi i lekkimi maszynami).
Wkrótce kolejna dawka przemyśleń.