A ja się jednak nie zgodzę...
Dla mnie rębajła ma znaczenie pejoratywne (osoba, który nie marzy o niczym innym by kogoś tylko pociachać)
A Conan taki nie jest.
Jak najbardziej taki bywa. Taki był zresztą zeitgeist tamtych czasów. Te wszystkie pseudostarożytności, pseudohistoriozofie, opozycje kultura archaiczna konta dekadencja cywilizacji. Pierwotna wola mocy i namiętności kontra intelekt etc. Z listów choćby wiemy, że Howarda to wszystko "brało" przy konstruowaniu swoich światów. Nawiasem pisząc jeszcze bardziej niż w Conanie widać to w cyklu opowiadań ze zbiorów w polskich wydaniach "Tygrysy morza" i "Robaki ziemi", czyli o Cormacu Mac Art. Tam to momentami są toposy wręcz volkistowskie z "ziemią i krwią" i rasami zdegenerowanymi, odwieczną taką darwinistyczną bitwą ludów, wspólnoty archaiczna kontra cywilizacja i nowoczesność (często dekadencka, odbierająca "wolę mocy"), ludy, narody predystynowane etc..
Podobnie jak Geralt ma swój kodeks (gdy jest najemnikiem to kodeks najemnika, piratem pirata a złodziejem złodzieja. Ale zawsze przez te kodeksy przebija się kodeks osobisty Conana, który jak na erę hyboryjską był wyjątkowo empatyczny)
Z tym empatyczny to pojechałeś. Kodeks jeśli miewa to wynika z barbarzyńskiego, plemiennego ethosu i przyjaźni ewentualnie. Zazwyczaj jednakowoż kieruje się instynktem i namiętnościami, a nie głęboką refleksją intelektualną i myśleniem krytycznym. Tak został przez Howarda pomyślany. Taki był klimat epoki i takie jej tęsknoty. Potem się różne brzydkie rzeczy z tego politycznie zrodziły, ale to szczegół. Takie wyobrażenie amerykańskiej klasy średniej o barbarzyńskich czasach, gdzie wszystko było proste. Ostatnie refleks gorączki romantycznej. W tym sensie Geralt jest totalną antytezą Conana. Takie "Marlowe" z mieczem (a może nawet stereotypowy "polski inteligent" z pokolenia autora z mieczem). Pełen sarkazmu i wątpliwości, czasem cynizm pieniądza. Ale u Sapkowskiego prawdziwa rzeź zaczyna się jak trzeba podzielić smoczy skarb, piękna czarodziejka ma złe oczy skrzywdzonej garbuski, a królewna Śnieżka jest w tym świecie terrorystką. To jest generalnie właśnie różnica ujęta w zdaniu, które Ci się tak nie spodobało. W tym sensie właśnie podmiotowość Conana to "typowy rębajło". Pchany ambicjami, namiętnościami, swoistym fatalizmem, czasem i owszem przyjaźnią czy "honorem" jakiejś grupy typu kozacy, piraci, złodzieje, najemnicy. Świadomie pomyślany jest jako antyteza "cywilizacji". W tym znaczeniu to Wiedźmin Geralt jest antytezą tak pomyślanej fantasy. Bo te wszystkie smoki, strzygi (może po pierwszym opowiadaniu jeszcze tego nioe było widać, ale potem już bardzo) są u ASa metaforą i grą kulturową, by opowiadać o wrażliwości współczesnego człowieka. W tym sensie u Howarda masz po prostu pulpowe fantazmaty i toposy jego epoki o tzw. "starych czasach" i "silnym człowieku". Świat nowoczesny jest bezbarwny. Barbarzyństwo i wyobrażona archaiczna, "pierwotna", "prostolinijna mentalność, "klimat Północy" to "złoty wiek".
Podobnie jak Geralt ma swój kodeks (gdy jest najemnikiem to kodeks najemnika, piratem pirata a złodziejem złodzieja. Ale zawsze przez te kodeksy przebija się kodeks osobisty Conana, który jak na erę hyboryjską był wyjątkowo empatyczny)
Wyjątkowo empatyczny? Serio?
Podobnie jak Geral ma wątpliwości. Ale rzadziej... Ale im starszy tym więcej...
Ale potrafi okazać uczucia (Geralt - Ciri vs Conan - Conn, Conan - Yenefer vs Conan - Belit i Conan - Zenobia)
I jest wstanie poświęcić osobiste dobro (w przypadku Geralta spokojne życie, w przypadku Conana wóz złota) gdy komuś niewinnemu dzieje się krzywda z rąk złego)
I co to zmienia? To przecież dalej dość prostolinijny "rębajło", od pewnego napędzany marzeniem o tronie. Nie chodzi przecież o to, że Conan jest pozbawiony jakiejś swojej etyki czy tzw. dobrych odruchów od czasu do czasu. To zupełnie inna postać na poziomie samej "filozofii" tych opowieści.
Może nawet Conan wygrywa swoją głęboką i stałą wiaro w Croma, podczas gdy Geralt sam się przyznaje Nenneke do swojej niewiary
Ale na czym ma polegać to "zwycięstwo"? Przecież Conan to barbarzyńca. Strukturalnie i emocjonalnie nie jest zdolny do zakwestionowania porządku wiary. U Howarda dokładnie tak jak w historii "realnej" barbarzyńcy nie znają podziału na sacrum i profanum. Odbierają rzeczywistość panteistycznie. Sam Conan "doświadcza" w wielu swoich przygodach realnej obecności różnych zazwyczaj zdegenerowanych obcych bogów. W tym sensie to nie jest nawet wiara, tylko doświadczenie, wiedza, element świata przedstawionego. Zupełnie inny porządek rzeczy. W świecie Wiedźmina kulty religijne nie są w ten sposób "doświadczalne". Są po prostu religią, a nie "faktem przyrodniczym" dostępnym zmysłom. Zresztą głęboka wiara wygląda tak:
"Conan: Crom, I have never prayed to you before. I have no tongue for it. No one, not even you, will remember if we were good men or bad. Why we fought, or why we died. All that matters is that two stood against many. That's what's important! Valor pleases you, Crom... so grant me one request. Grant me revenge! And if you do not listen, then to HELL with you!"
"Conan: Crom. Wcześniej się do ciebie nie modliłem. Nie miałem do tego serca. Nikt, nawet ty, nie będzie pamiętał... czy byliśmy dobrzy czy źli. Dlaczego walczyliśmy lub zginęliśmy. Wszystko co się liczy, to nas dwóch stojących na przeciwko tak wielu. Tylko to jest ważne. Cenisz odważnych, dlatego... proszę cię, Crom, abyś spełnił moje jedno życzenie. Daj mi moją zemstę. A jeśli nie słuchasz, to idź do diabła!"
Taka to "głęboka wiara". Po prostu archetypiczny fantazmat barbarzyńcy w naszej kulturze popularnej. Nie wiem czym miał by tutaj "wygrywać" Conan? Przecież właśnie cała tamta rozmowa Geralta z Nenneke w zestawieniu z tym jest ilustracją tej różnicy między bohaterami i konwencjami, że to jest zupełnie inna fantasy już na poziomie tematu i "filozofii opowieści", o której może w sposób zbyt uproszczony mówi ten mem - okładkowy blurb, który Ci się tak nie podoba. Swoista krytyczna refleksja, również etyczna jest czymś strukturalnie, organicznie obcym Conanowi. W tym sensie Conan to nietzscheańska dionizyjskość, czyli "żywioł", "wola mocy", nieokiełznanie i "naturalny", doraźny osąd etyczny idea "wiecznego powrotu". Tego typu pi****lolo jest bardzo widoczne choćby w korespondencji Howarda i Lovecrafta. Takie to były czasy, taka to była "moda". Tylko to wszystko pisali w klimatach pulpowych opowiadań z pism typu "Weir Tales". Literacki Wiedźmin to zupełnie inna fantasy, z innej epoki i inaczej pomyślana.
Dla mnie nadal tekst niesprawiedliwy.
Tekst umownie oddaje różnicę pomiędzy fantasy ale Sapkowski z tamtego okresu (czyli opowiadania wiedźmińskie i powiedzmy "Maladie"), a fantasy "howardiańską" typu Conan. A upieranie się, że Conan nie jest rębajłą i przy jakiejś tam nie wiem jakiej złożoności tej postaci... Gra nie jest moim zdaniem ani warta świeczki. To wszystko co w tych wszystkich Conanach może być dzisiaj ciekawe i ewentualnie atrakcyjne czytelniczo to z pewnością nie mieści się w takich "tagach" jak "złożoność", "etyka" i "głębia"samej postaci Conana barbarzyńcy z Cimmerii. Ta postać z definicji jest mega prostolinijna. I może być rozgrywana/ eksploatowana z grubsza na trzy sposoby: 1) konwencjonalna sword and sorcery, czy, jak kto woli, heroic fantasy funkcjonująca w standardowych i powtarzalnych opowieściach ze zbioru literatury "niepoważnej", "pulpowej" i niespecjalnie oryginalnej 2) jako postać zmitologizowana; te wszystkie rytuały przejścia, napięcia północ-południe etc. 3) jako pastisz i parodia tego nurtu. Ewentualnie jakieś kombinacje tych pomysłów. Z pewnością przy wszystkich możliwych zastrzeżeniach dla tego blurba nie jest on głupi, czy niesprawiedliwy.
Więc może Marvel to wszystko pozmieniał. Kto wie, niech mi powie)
W Marvelu jest mniej więcej tak jak w książkach i filmach. W zależności od serii czy zeszytu jest z grubsza upraszczając tak jak w filmie "Conan Barbarzyńca" (Conan "mitologiczny") lub filmie "Conan Niszczyciel" (Conan "przygodowy").
Takie uproszczenie sprowadza Conana do postaci rodem z gry komputerowej - idź do przodu, machaj mieczem, przestaw przedmiot, machaj mieczem, skocz, skocz, machaj mieczem...
Fałszywe, krzywdzące, podtrzymujące powszechnie błędne wyobrażenie o tym bohaterze.
Mam wrażenie, że strasznie przesadzacie i skoro lubicie Conana to po prostu za bardzo bierzecie do siebie tego "rębajłe z mieczem". Conan jest dość prostolinijną postacią. Co nie znaczy, że są niemożliwe jej ciekawe interpretacje czy atrakcyjne ujęcia w popkulturze.