Mogę się tylko podpisać. Gilliam dał ujście swej niesamowitej wyobraźni, podczas gdy świat Avatara tylko sprawiał wrażenie bogatego.
I jeszcze jedno. Podczas oglądania pierwszej części filmu, kiedy grał jeszcze Heath Ledger, pomyślałem sobie, że dobra była decyzja o zmianie scenariusza i zastąpienia go innymi aktorami - po prostu żal wyrzucić tak doskonały materiał, jaki został już nakręcony. A kiedy pojawili się Depp i Farrell, musiałem przyznać, że decyzja była dużo więcej niż dobra. Depp był niesamowity i przebił Ledgera, a Farrell i jego kreacja też niczego sobie!