1. Łauma - prawdziwa perełka i mistrzowskie posunięcie marketingowe. Komiks na który czekałem ja (i wiele innych osób) przez dłuuugie pół roku z wypiekami na twarzy, poznawszy wcześniej tylko początek tej historii. KG i KRL genialnie to obmyślili. Najpierw rzucili gawiedzi pierwszy rozdział...ale nie, nie cały od razu. Męczyli biednego i chorego na niedomiar "Łaumy" czytelnika każąc czekać na kolejne odcinki, nic sobie nie robiąc ze szlochów uzależnionych od historii fanów komiksu. W końcu po błaganiach i tysiącach listów do wydawnictwa, lód w sercach wydawców i KRLa pękł. Na tajnej naradzie w mieście Warszawa w wydawnictwie Kultura Gniewu, postanowiono ukazać światu resztę historii "Łaumy". Jak postanowiono tak też zrobiono. A stało się to na Festiwalu Komiksu w Łodzi. W owym czasie przybyło do Łodzi wielu zacnych mężów - w doskonałej kondycji fizycznej, dobrze ubranych i majętnych. Zakupili "Łaumę" jakby w pakiecie z innymi komiksami z KG i specjalnie niewzruszeni odeszli od stoiska warszawskiego edytora. A byli to ci co mieli szczęście wcześniej nie obcować z komiksem Karola na blogu Kultury Gniewu. Cała reszta podchodzących do wcześniej wspomnianego stoiska była straszliwie wychudzona. A w nędznych portfelach z trudem uzbierali po 20 polskich złotych każdy, potrzebnych do zaspokojenia wiadomej potrzeby. A przywdziani byli równie nędznie jak zawartość ich portfeli. W ich oczach widać było białą gorączkę a wypowiadali tylko jedno słowo, za to bez przerwy: "Łauma...Łauma...Łauma...". Po odejściu od kasy, natychmiastowo udali się w poszukiwaniu spokojnego kąta gdzie w końcu mogli poznać resztę historii małej Dorotki. A było tych ludzi-zombie w liczbie może i paruset. W końcu zabrakło kątów w łódzkim Textilimpeksie więc posiadali na schodach, na poręczach i różnych dziwnych miejscach których nazw tu nie przytoczę. Po każdej przeczytanej stronie ich wygląd diametralnie się zmieniał...na lepsze. Najpierw szaty odzyskały swój normalny wygląd - plamy zamieniły się w mosiężne guziki a liczne rozdarcia w piękne błękitne wstążki. W końcu wychudzone twarze nabrały rumieńców a włosy odzyskały blask i kolor. Biedni uzależnieni fani komiksu zmienili się spowrotem w normalnych ludzi. Tak oto dokonało się półroczne oczekiwanie na "Łaumę" a przez co przeszli Ci biedacy to wiedzą tylko oni sami. Przywiezione do Łodzi egzemplarze "Łaumy" szybko się rozeszły i podobno do dziś dnia przed łódzkim domem kultury, koczuje dziesięcioosobowa grupka która nie zdążyła kupić komiksu KRLa a z ich namiotu wydobywa się jeden dźwięk: "Łauma...Łauma...Łauma...". Może ktoś odważny w końcu podejdzie i powie im że festiwal dawno się skończył a Łaumę można kupić w wielu sklepach internetowych. Ale pewnie i tak te słowa do nich nie dotrą.
2. Halloween Blues - 7 pięknie narysowanych i równie pięknie pokolorownych tomów rewelacyjnej serii o poziomie plecy konia: 10. Jako że mam słabość do ciekawych komiksowych postaci kobiecych i do samych pięknych kobiet zresztą też, przez chwilę rozważałem nawet zmianę avatara na Danę Anderson. W końcu doczekałem się komiksu w którym erotyka naprawdę przypada mi do gustu i jest dodatkiem do historii a nie odwrotnie. Ten album to prawdziwa ozdoba mojej kolekcji. Kto nie ma ten niech szybko nadrobi.
3. Skarga Utraconych Ziem - to też kupcie, koniecznie! Rosiński w dobrej formie (choć nie najlepszej). Bardzo lubię średniowiecze...a także dobrze wydane albumy także na widok odpadających literek mam ochotę dobyć miecza i posiekać na plasterki parę osób które kupiły nie te korektory myszki co trzeba...
4. Jeż Jerzy musi umrzeć - fajny choć pierwsze tomy były fabularnie lepsze. Ale wizualnie to naprawdę klasa. To jedyny komiks który jest tak narysowany że wygląda momentami jak 3D. Patrząc na kadry mam wrażenie że przeglądam komiks w okularach z zielonym i czerwonym szkiełkiem. Dziwna sprawa...
5. Muchy - proszę państwa komiks polski sięgnął dna. Ale...według zasad przyznaję temu dziełu 2 punkty gdyż z różnych powodów darzę netową sympatią osoby które go narysowały. Może następnym razem stworzą coś lepszego.