Kiedy dawno temu przeczytałem po raz pierwszy "Zabójczy żart" niedbale wydany przez Semica, moje spore rozczarowanie złożyłem na karb właśnie jakości wydania. Ale teraz po lekturze egmontowskiego albumu mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że to najsłabszy scenariusz Alana Moore'a, z jakim miałem do czynienia. Efekciarski, nudny, przewidywalny i pretensjonalny. Gdyby nie Brian Bolland, nie byłoby o czym mówić.