A dla mnie "Całkowita automatyzacja" to malina, uważam, że jeden z lepszych, o ile nie najlepszy komiksowy scenariusz Szyłaka ze wszystkich, z którymi do tej pory się zapoznałem. A to że miejscami przewidywalny - wszak nie może być inaczej skoro opowiada o makroskalowych procesach społecznych, które zachodzą co prawda w mikroświecie Rewolucji, ale przecież wciąż rządzi nimi ta sama logika, to samo wynikanie, tak dobrze znane nam ze świata naszego. Ponadto, pomimo pozornej prostoty, scenariusz ten czytać można (a być może nawet trzeba) wielowarstwowo. Sama już jego konstrukcja przywodzi na myśl doktrynę Hegla w postaci tezy, antytezy i w końcu syntezy tychże, co znajduje również odzwierciedlenie w samej treści, w postaci egzemplifikacji heglowskiego historycyzmu. A i ścieranie się tez, niemalże w heglowskim wymiarze, znajdziemy również tutaj na poziomie przedstawienia odwiecznej walki płci, której ucieleśnioną "syntezę" w postaci kobiety idealnej z punktu widzenia męskej częsci ludzkości znajdujemy w ostatnim kadrze.
A i Skutnik jak zwykle świetny, a powiedziałbym, że nawet lepszy niż dotychczas, bo emocje na buziach jakby lepiej oddane i stworki, szczególnie kobiece, subtelniej niż dotychczas zindywidualizowane. Paleta ciemna i stonowana, bo rzecz poważna i mroczna.
Podsumowując: malina i jeszcze raz malina.